Spoglądam na zegarek. Wybiła dziewiąta. Wstaję z łóżka, idę do łazienki, dotykam przełącznika, ale nic się nie dzieje. Światła nie ma. Prąd już wyłączyli. Uraczono nas energią na kilka godzin. Nie wiem czy to zalecenie odgórne, ale jeśli tak to kogo? Nawet na pustyni w Hassilabied prąd był dostępny cały czas. Wszystko wskazuje na dość sprytny sposób oszczędzania energii. Ale czy aż tyle jej się zaoszczędzi, wyłączając prąd w ciągu dnia i w nocy? Uruchamiając go tylko na kilka wieczornych godzin? Nikt nie przyjeżdża w tak spektakularne miejsca, by siedzieć w ciągu dnia w pokoju hotelowym. To przyczółek wspinaczy. W ciągu dnia skaczą po skałkach, a w nocy zmęczeni szybko zasypiają. Absurd goni absurd. Trudno opisać pazerność właścicieli hoteli próbujących zaoszczędzić na najbardziej podstawowych mediach jakimi są prąd i ciepła woda. Z drugiej strony będąc bardziej wyrozumiałym można by ich pochwalić za ekonomiczne zarządzanie zasobami energii. O swojej miłości do środowiska naturalnego warto byłoby jednak wspomnieć w prospektach reklamujących lokum. Nie jestem osobą wymagającą, nie potrzebuję w zasadzie żadnych udogodnień będąc w podróży, ale cenię sobie uczciwość. W takich poczynaniach uczciwości nie widzę, a raczej przebiegłość i cwaniactwo.
Tag: Todra
Alin i Valentina są obywatelami Austrii, ale ich korzenie sięgają Rumunii. Myśląc w sposób trochę bardziej żartobliwy, Alin nie przypadkiem wynajął na swoją podróż pojazd marki Dacia. Prawda jest troszeczkę inna. Otóż przed przylotem na swój wymarzony urlop zarezerwował auto w jednej z wypożyczalni. Po przyjeździe na miejsce i udaniu się na lotnisku do jednego z biur okazało się, że przedstawiciel o niczym nie ma pojęcia. Samochód nie został zarezerwowany, a innego nie ma. Cóż począć w takiej sytuacji? Ponad godzina wykłócania się o swoje prawa, dwukrotnie wyższa cena za zorganizowanie czegoś zastępczego i dwójka austriackich podróżników mknie przed siebie ponad sto kilometrów na godzinę po maghrebskich drogach. Tak, Alin nie oszczędza auta i pomimo licznych kontroli policyjnych ryzykuje dość mocno wlepienie mandatu. Chyba jest szczęściarzem. Mieli do tej pory kilka kontroli, ale po okazaniu paszportu ani razu nie zostali ukarani. Przed podróżą również rozważałem wynajęcie pojazdu na miejscu, ale moja nieufność, niechęć do blokowania astronomicznych kwot na koncie przez afrykańskie spółki, które mogłyby zostać w konsekwencji wykorzystane na pokrycie wyimaginowanych szkód, sprawiły, iż mimo zdecydowanie mniejszej wygody w podróżowaniu, komunikacja publiczna mimo wszystko wygrała. Komfort może i mniejszy, ale wrażenia związane z kupnem biletów, odwiedzaniem dworców, negocjacją cen, całym przedodjazdowym show serwowanym w większości autokarów niższej klasy, niezapomniane.