Grudzień roku dwa tysiące szesnastego. Dworzec autobusowy w Muskacie stolicy Omanu. Późne godziny wieczorne. Oczekiwany autobus krótko przed północą wyruszy do Dubaju. Zajmujemy miejsca w środku. Podróż komunikacją międzymiastową na Półwyspie Arabskim przerywana jest co jakiś czas postojami. Nie tylko obowiązkowymi jak chociażby ten w celu sprawdzenia dokumentów na granicy, ale też sprawiającymi wrażenie bycia zbędnymi – przynajmniej przybyszowi ze Starego Kontynentu. Na każdym z takich postojów pod kawiarnią, czy restauracją, jeden z omańskich pasażerów przybiega do nas i przynosi nam kawy, ciastka, rogaliki i innego rodzaju przysmaki. Zwykła ludzka życzliwość, serdeczność, gościnność.