Jest późny wieczór. Zmrok zapada tutaj nagle, dość wcześnie bo już przed godziną osiemnastą. Wysiadłem z autobusu i od razu poczułem powiew ciepłego powietrza. Mimo, że słońce już dawno zaszło, panujące temperatury są nadal bardzo wysokie. Stąpam właśnie po drugim co do ważności świętym mieście Iranu. Wszyscy odradzali mi wizytę w tym miejscu. Postawiłem jednak na swoim, gdyż chciałem zobaczyć islam w jego bardziej radykalnej formie, jego prawdziwe oblicze, głębię jego duszy. To właśnie Qom będące z dala od turystycznych szlaków, wytyczonych tras, wydaje mi się miejscem najbardziej odpowiednim na konfrontację z jednym z moich głównych celów wizyty w kraju owładniętym otoczką islamu.