Spoglądam za okno i widzę po raz
trzeci ten sam obrazek. Zmęczenie? Chyba nie do końca, gdyż po raz trzeci
samolot skręca w lewo i próbuje podejść do lądowania. Zgodnie z informacjami
pilota już pół godziny temu powinniśmy wylądować. Pasażerowie stają się coraz
bardziej niecierpliwi. To huragan Leslie, o którym będzie w najbliższych dniach
bardzo głośno. Koniec końców koła samolotu z impetem uderzają o płytę lotniska.
Można odetchnąć z ulgą. Potwór wylądował, a my wychodząc na zewnętrz musimy się
zmierzyć z tym co dopiero nastąpi. Pracownicy lotniska nie podstawili ani
autobusu, ani rękawa, tym samym drogę do sali przylotów musimy przebiec w
ulewie będącej niczym innym jak ścianą deszczu wspieraną silnie wiejącym
wiatrem. To właśnie dlatego nie mogliśmy wylądować.
Read More