Tag: Odda

Błoto, deszcz i chłód, czyli odpoczynek od roweru i wejście na Trolltungę

Dzisiejszy dzień z założenia miał być zupełnie inny niż wszystkie pozostałe. Otóż na dziś zaplanowaliśmy odpoczynek od roweru, chcąc sprawdzić swoich sił w trekkingu na język Trolla, czyli słynną Trolltungę znajdującą się na płaskowyżu Hardangervidda na wysokości tysiąca stu metrów i górującą siedemset metrów ponad jeziorem Ringedalsvatnet. Pogoda nie napawa optymizmem. Co prawda nie pada, ale widoczność jest dość mocno ograniczona przez niebo spowite gęstą warstwą chmur. Nie tracimy jednak resztek optymizmu i wierzymy, że przez kolejne pół dnia, które zajmie nam dotarcie do punktu docelowego, pogoda może zmienić się na lepsze. Zresztą pewnie już nigdy więcej nie odwiedzimy tego zakątka Norwegii, także nie chcemy się poddawać, by nie walczyć z uczuciem niedosytu. Dojeżdżamy rowerami do Tyssedal i zostawiamy je przypięte przy warsztacie samochodowym. Dojazd serpentyną do parkingu skąd rusza się na podbój skały byłby kolejną walką z podjazdem, na co nie mamy ochoty. Co więcej musimy oszczędzać siły na całodniowy trekking. Złapanie autostopu nie zajmuje nam dłużej niż kilka minut, a Norweg o ciemnej karnacji, nie jadący co prawda do naszego punktu docelowego, postanawia nas podrzucić na samą górę.

Holenderska nauczycielka. Nesflaten – Odda

Czas rozpocząć kolejny dzień górskiej walki ze stromymi podjazdami, z norweską naturą. Po raz kolejny składamy zawilgocony namiot. Taka przypadłość tutejszej aury. Wilgoć w powietrzu jest tak duża, że nawet przy chwilowych zmianach i pojawieniu się na horyzoncie pojedynczych promyków słońca, tropik namiotu pozostaje zawilgocony. Celem na dziś jest zdobycie Oddy, oddalonej od naszego punktu początkowego o sześćdziesiąt jeden kilometrów. Po raz kolejny sam początek trasy nie napawa optymizmem Blondynki. Norwegia w najmniejszym stopniu nie jest łaskawa. Od samego rana serwuje nam ostry podjazd w pakiecie z tunelem. Zatrzymujemy się na moment tuż przed wjazdem do tunelu w punkcie widokowym, by uwiecznić błogość otaczających nas krajobrazów. W tym samym momencie na zajazd podjeżdża biały bus marki Kia, przerobiony na kampera. Z auta wychodzi przesympatyczna blondynka, ubrana w szare dżinsy, czarną sportową bluzę i ciemne adidasy. Sara, na oko około czterdziestoletnia nauczycielka pochodząca z Holandii wita się z nami serdecznym morning i zaprasza na kawę do swojego przybytku.