Jeszcze długo przed przyjazdem do Japonii zachwalano mi pierwszą stolicę kraju kwitnącej wiśni, a mianowicie Narę. Siedziałem wtedy na dachu jednego z omańskich budynków wynajmowanych przybyszom z zachodu, popijając wino z pochodzącą ze Stanów Zjednoczonych nauczycielką języka angielskiego. Otóż Rachel przez siedem poprzednich lat mieszkała w Korei Południowej, a z racji na niezbyt dużą odległość od Japonii, miała okazje zwiedzić sporą jej część.