Do miasteczka docieramy w późnych godzinach wieczornych, co nie napawa nas optymizmem. Wychodzimy z autobusu, bagaże dojechały szczęśliwie razem z nami.

Taxi, taxi – obiegają nas pytania z każdej strony. Kierowcy nie są jednak nachalni. Wystarczy podziękować i się grzecznie wycofują. Nie mamy za bardzo pojęcia dokąd się udać. Zahaczamy zatem o pobliski sklepik. Przede mną stoi starsza kobieta robiąca zakupy, a raczej gawędząca ze sprzedawcą.