W zasadzie początkowo do Brukseli nie mieliśmy jechać wcale. W planie było skupienie się na mniejszych miejscowościach, jak i udanie się do jakiegoś parku narodowego, jednakże niesforna aura, jak i całodniowe zmęczenie po walońskich przygodach sprawiły, że pociągiem wybraliśmy się do stolicy Belgii. Już sam przejazd pociągiem z Leuven uświadomił nas, że znajdujemy się w zupełnie innym świecie, niż tym, w którym żyjemy na co dzień. Otóż kilka, może kilkanaście kilometrów przed wjazdem do Brukseli ulokowane są olbrzymie parkingi buforowe, na których stoją dziesiątki tysięcy samochodów. Trudno wyobrazić sobie taki widok przed wjazdem do któregokolwiek z polskich miast. Tym samym przemieszczanie się po Brukseli jest relatywnie wolne od spalin, wszechobecnego ryku silników, czy też dźwięku klaksonów permanentnie nadużywanego przez agresywnych, zestresowanych kierowców.
Tag: Belgia
Flandria to głównie miasta i piękne zabytki natury architektonicznej. To też zatłoczone autostrady, przemysł, porty morskie, jak i niekończące się tłumy turystów przewalających się po ulicach flandryjskich miast. Gdyby Belgia była Flandrią, można by powiedzieć kraj jak kraj. Co prawda spotkamy tu zniewalające zabytki, ale znajdziemy je tak naprawdę w większości krajów Starego Kontynentu. Na szczęście Belgia Flandrią nie jest, a ściślej ujmując nie jest tylko Flandrią. Mamy tu jeszcze Walonię, krainę zupełnie nie z tego świata. Krainę w której nie ma pędu, pogoni za pieniądzem, nie ma stresu, spalin stojących w korkach samochodów, nie ma tłumów turystów. W zamian za to otrzymujemy idylliczne krajobrazy, zniewalające piękno przyrody w postaci dolin, porośniętych drzewami wzgórz, krętych rzek, urocze miasteczka, i tą jedyną w swoim rodzaju wybrzmiewającą na każdym kroku odmianę języka francuskiego. Jeśli ktokolwiek szuka kontaktu z dziewiczą przyrodą i chce uciec od zgiełku miast, powinien ominąć Flandrię i swoje kroki pokierować w stronę Walonii, gdzie znajdzie niezliczoną liczbę szlaków do pieszych wędrówek, czy też przejażdżek rowerowych.
Urokliwe flandryjskie miasteczko, którego populacja sięga 90 tysięcy ludzi, od początku było dla nas bazą wypadową do zwiedzania Belgii. Tym samym spędziliśmy tu wszystkie noce podczas całego pobytu, mogliśmy też poświęcić więcej czasu na spokojne spacery po miasteczku, odszukiwanie jego mniej znanych smaczków, jakimi są chociażby szalenie bogate w zbiory antykwariaty.
Pomysł odwiedzenia Belgii zrodził się dość nietypowo. W zasadzie nigdy wcześniej nie planowaliśmy tam jechać, ale okazja do odwiedzin sprawiła, że w ostatnią majówkę wsiedliśmy w samochód i pomknęliśmy do położonego o blisko tysiąc kilometrów na zachód od Poznania Leuven. O samym Leuven będzie nieco później, gdyż naszą belgijską przygodę rozpoczynamy od spotkania z innym miastem, a mianowicie Brugią.