Budzi mnie hałas pracującego silnika ciężarowego auta. Uchylam wejście namiotu i widzę ciężarówkę, która przyjechała wypompować nieczystości ze stacji. Wykorzystujemy bezdeszczowy moment i w ekspresowym tempie staramy się złożyć zawilgocony namiot. Odstawiamy rowery i cały pakunek pod zadaszenie i udajemy się na poranną toaletę do łazienki znajdującej się w pomieszczeniach stacji. Kilka minut później znowu zaczyna padać i zaczynam bić się z myślami czy ruszać przed siebie, czy przeczekać deszcz. Biorąc pod uwagę, że jest już dość późno, przebudziliśmy się krótko przed jedenastą, a za moment wybije południe, czekanie na poprawę pogody, co w Norwegii może nie nastąpić przez kilka kolejnych dni, nie jest dobrym pomysłem. Zawieszam sakwy i w tym samym momencie na stacje podjeżdża auto na polskich tablicach rejestracyjnych. Z pojazdu wyskakuje mężczyzna wyglądający na trzydzieści kilka, może czterdzieści lat. Dopytuje kiedy zaczęliśmy swoją podróż oraz dokąd zamierzamy się udać oraz dość zarozumiałym tonem opowiada o swoich planach, pokazując nam na mapie gdzie zamierza jeszcze wyskoczyć, jak to kolokwialnie ujmuje, na połów łososi. Mężczyzna tankuje auto, jego żona i dziecko wychodzą z pojazdu rozprostować kości, a my ruszamy w dalszą drogę.
Tag: Ardal
Noc minęła nieubłaganie szybko o czym dobitnie świadczy dzwoniący budzik. Wstajemy, dokonując porannej toalety. Czas pożegnać się z naszym nowym znajomym i ruszyć w dalszą drogę.
Zgodnie ze wskazówkami Krzyśka, udajemy się na prom, by przeprawić się do Tau. Aura nie napawa optymizmem. Całe niebo pokryte jest gęstą warstwą chmur z których siąpi rzęsisty deszcz. Na odprawie promowej panuje spokojna atmosfera, zresztą jak w całym mieście. Poza kilkunastoma autami, spotykamy jeszcze dwóch innych cyklistów, których rowery obwieszone są zarówno z przodu jak i z tyłu rzucającymi się w oczy sakwami koloru żółtego. Pierwsza przeprawa promowa daje nam pierwszy pogląd na norweskie piękno natury. Ogrom wody z każdej ze stron będzie punktem charakterystycznym niemalże każdego kolejnego dnia. Dobijamy do Tau, opuszczamy prom i wzdłuż niewzruszonej tafli wody przemierzamy nasze pierwsze kilometry norweskiej drogi.