Zanim dojedziemy do Bejy zatrzymujemy się w kilku mniejszych miejscowościach, z czego pierwszą jest Portel. W zasadzie to kolejna miejscowość na trasie tak zwanego szlaku zamkowego, gdyż właśnie najważniejszym, najbardziej majestatycznym zabytkiem jest średniowieczny zamek Portel.
Budowę rozpoczęto za panowania króla Denisa. W obliczu portugalskiego kryzysu bezkrólewia w latach 1383-85, Fernão Gonçalves de Sousa, burmistrz Portel, stanął po stronie Królestwa Kastylii i w obawie przed zbuntowanymi mieszkańcami zabrał im broń i umieścił ich w zamku. W 1384 roku nastąpił rozwój kampanii Alentejo przez siły konstabla Nuno Alvaresa Pereiraę. Duchowny Portel o imieniu Jan Mateusz, otworzył im wrota wioski, ułatwiając zdobycie zamku. Kiedy kryzys się skończył, ziemia została zwrócona Domowi Braganza. Za panowania króla Manuela I zamek został przebudowany. Utraciwszy swoją funkcję obronną, z dala od granicy i głównych dróg dojazdowych do regionu Alentejo, zamek był stopniowo opuszczany, aż w XIX wieku stał się ruiną. Degradacja całości postępowała aż do zawalenia się cylindrycznej wieży pałacu, a ostatnio, w lutym 1998 roku fragmentu muru przylegającego do donżonu. Zamek w stylu gotyckim o kształcie będącym wówczas nowością w portugalskiej architekturze militarnej, wydaje się być inspirowany zamkiem Château d’Angers we Francji.

Jakoś całkowicie przypadkiem okazuje się, że jesteśmy niedaleko Evory, a w tym wspaniałym mieście znajduje się jedna z naszych ulubionych restauracji w Portugalii, A Choupana. Szybki telefon do lokalu w celu ustalenia godzin otwarcia i ruszamy przed siebie. Na obiad sałatka z owoców morza i dorsz będący dziś specjalnością domu. Oczywiście każda potrawa okraszona łykiem czerwonego miejsca. Bądź co bądź mamy duże szczęście, gdyż co drugi stolik wyłączony jest z użytku, a gdy tylko zasiedliśmy do stołu przed lokalem utworzyła się długa kolejka chętnych czekających na wejście. Biorąc pod uwagę, że godziny obiadowe są dość ograniczone, z pewnością nie wszystkim uda się wejść do środka.
Tuż po porze obiadowej w Evorze ruszamy w dalszą drogę w kierunku Viana do Alentejo gdzie stoi między innymi kolejny zamek. Viana pierwotnie będąca wsią została przesiedlona w XIII wieku przez Gila Martinsa. W 1313 roku król Denis nadał jej przywileje i nakazał budowę zamku, który w późniejszym czasie odbudowany przez króla Jana II do dziś zachowuje cechy pierwotnej konstrukcji.

Będąc w Vianie zaglądamy jeszcze do sankturaium Nossa Senhora de Aires, gdzie czczony jest kamienny wizerunek Matki Bożej Litości. Barokowe sanktuarium wzniesiono w latach od 1743 do 1804 w miejscu wcześniejszej pustelni. Legenda mówi, że po wypędzeniu Maurów z tych ziem rolnik zaorał pole i znalazł obraz widziany przy ołtarzu w glinianym garnku.
Częścią sanktuarium jest również fontanna Matki Bożej z Aires, znajdująca się na Terreiro dos Peregrinos oraz domy pielgrzymów.
Odbywają się tutaj dwa najbardziej charakterystyczne wydarzenia w Viana do Alentejo: od 1751 roku w czwarty weekend września jarmark Matki Bożej z Aires i Romaria a Cavalo, procesja konna wzdłuż 120-kilometrowej drogi królewskiej, między kościołem Matki Bożej Boa Viagem w Moita do Ribatejo a tym sanktuarium w Viana do Alentejo. Godnym uwagi jest także kościół Matriz de Viana do Alentejo.
Zanim dotrzemy do Bejy zahaczamy jeszcze o Alvito. Oczywiście głównym celem zajrzenia do Alvito jest zamek. Koniec końców, gdyby się nad tym wszystkim zastanowić ostatnie kilka dni minęło nam na zwiedzaniu zamków, co świadczy tylko i wyłącznie o tym, że w dolnym Alentejo jest ich co niemiara. Co ciekawe początkowym celem nie było odhaczanie zabytkowych budowli z listy, ale jak się okazało w każdym z odwiedzonych miejsc, centralne miejsce zajmował właśnie zamek.


Późnym wieczorem zjeżdżamy do Bejy. Nie pozostaje nam nic innego jak udać się do jednej z nielicznych w mieście petiscaria, czyli miejsca, w którym serwowane są petiscos – przystawki. Skromny lokal bez jakiejkolwiek karty dań. Podchodzę zatem zapytać co serwują gospodarze dzisiejszego wieczoru. Otrzymuje kilka rodzajów sera, kalmary, karafkę czerwonego wina. Dzień chyli się ku końcowi, miasto zwiedzimy zatem jutro.
…
Zanim zwiedzimy Beję, udajemy się jeszcze do jednej z pobliskich winnic, by zobaczyć jak powstaje alentejeański trunek. Biorąc pod uwagę, że to nie jest moja pierwsza wizyta w tego typu przybytku, ale któraś już z kolei, a każda jedna wygląda tak samo, nie będę opisywał procesów powstawania wina. Wróćmy zatem do miasta.



Beja to miasto w południowej Portugalii, położone na rozległem malowniczej ruinie zwanej Planície Dourada – Złota Równina. Jego początki sięgają czasów starożytnych, kiedy to znajdowała się tu celtycka osada. Jakiś czas później została ona podbita i zajęta przez Rzymian, którzy założyli tu jedną ze swoich kolonii. Po upadku Cesarstwa osada dostała się we władanie Wizygotów, a w VIII wieku Maurów. Pod dominacją arabską miasto pozostawało, aż do 1162 roku, kiedy to zostało podbite i zajęte przez chrześcijańskie wojska Alfonsa I Zdobywcy. Wkrótce potem przystąpiono do rozbudowy miejscowych umocnień, które pod koniec XIII wieku z rozkazu króla Dionizego przekształcone zostały w zamek. Prawa miejskie, a co za tym idzie także i liczne przywileje oraz ulgi Beja uzyskała w 1524 roku.

Obecnie Beja to ważny portugalski ośrodek przemysłowo-rolniczy, który utrzymuje się ze sprzedaży lokalnych bogactw. Mimo, że miasto położone jest z dala od wybrzeża i głównych ośrodków turystycznych to warto tu przyjechać i obejrzeć kilka ciekawych zabytków. Najciekawszym z nich jest usytuowany w północnej części starego miasta otoczony rozległymi murami średniowieczny zamek. Jego głównym elementem jest gotycka wysoka na 42 metry wieża de Menagem z tarasem widokowym skąd rozpościera się przepiękna panorama całego miasta. Pozostałe warte uwagi zabytki Bejy to pochodzący z VI wieku okres wizygocki i będący jedną z najstarszych budowli sakralnych w Portugalii kościół Santo Amaro, klasztor Najświętszego Serca Jezusowego – Convento do Sagrado Coração de Jesus, manueliński pręgierz oraz XVI-wieczny kościół Miłosierdzia.

Beja jest jednym z najgorętszych miast Portugalii. Latem w ciągu dnia temperatura bardzo często dochodzi tu do 40 stopni Celsjusza.

Ostatni wieczór na portugalskiej ziemi spędzamy w tym samym lokalu co wczoraj. Dziś gra liga portugalska, a zatem o wolny stolik dość trudno, gdyż starsi panowie spędzają wieczór z przyjaciółmi, oglądając mecz. Na naszym stole ląduje ogromy plater krewetek. Uczta będąca doskonałym zwieńczeniem ostatnich dni w dolnym Alentejo.