Już sam widok na jezioro z punktu widokowego w Bryzglu wprawia nas w zdumienie. Natomiast cała trasa rowerowa prowadząca zachodnim brzegiem jeziora jest z pewnością nie lada gratką dla miłośników MTB, ale w ekstremalnym przypadku, czyli takim jest właśnie ten dzisiejszy, da się tu również przejechać z sakwami.
Utworzony w 1989 roku Park obejmuje powierzchnię ponad 150 km2, będąc przy tym jednym z największych parków narodowych w Polsce. Położone są tu 42 jeziora, z czego właśnie Wigry jest tym najgłębszym.

Nie wszystko jest niestety tak kolorowe jak otaczająca nas przyroda. Niestety – co jest przypadłością jeszcze wielu miejsc w naszym kraju – infrastruktura kuleje. Baza noclegowa jak i gastronomiczna pozostawia wiele do życzenia. Często ludzie wynajmujący pokoje prezentują postawę – zarobić jak najwięcej jak najmniejszym kosztem. Efektem tego typu działań jest infrastruktura rodem z PRLu, która przez te wszystkie lata w żaden sposób nie ewoluowała. A szkoda, gdyż potencjał tego miejsca jest naprawdę ogromny. Krajobrazy jak mało które wprawiają w zdumienie przybywających tu turystów. Co więcej w miejscowości o tej samej nazwie, a mianowicie Wigry ulokowany jest Pokamedulski Klasztor, gdzie dziś znajduje się baza noclegowa. Ta znajduje się w zdecydowanie lepszym stanie niż tak zwane „agroturystyki” nadjeziorne. Jeśli ktoś jednak bywał na agroturystykach w krajach śródziemnomorskich to się srogo rozczaruje, gdyż nie jest to w żadnym stopniu pojęcie tożsame.


Rzućmy jednak okiem na historię zakonu. Kameduli stali się właścicielami wyspy już w 1667 roku, kiedy to otrzymali tutejsze tereny wraz z dworem myśliwskim w darze od króla Jana Kazimierza. W 1671 pierwszy drewniany kościół i siedzibę kamedułów strawił pożar. W 1694 kameduli przystąpili do budowy dużego zespołu klasztornego. Wyspę połączyli groblą z lądem. Budowle powstawały na dwóch tarasach zabezpieczonych murami oporowymi. Dominującym elementem założenia architektonicznego był kościół usytuowany w zachodniej części górnego tarasu. Budowę kościoła ukończono w 1745. W 1800 rząd pruski przeniósł zakonników do Warszawy, a ich siedzibę zajęła nowo utworzona diecezja wigierska, a kościół był katedrą. Dobudowano wtedy chór muzyczny. W 1818 diecezję przeniesiono do Sejn, a kościół pełnił funkcję świątyni parafialnej. W XIX wieku kilkakrotnie restaurowano świątynię. Podczas I wojny światowej kościół poważnie ucierpiał. Zniszczeniu uległy wieże, dach i ściana wschodnia. Odbudowę rozpoczęto dopiero w 1922, a pierwsze nabożeństwo odprawiono w 1933. W 1944 znów poważnie uszkodzony i odbudowywany do 1966. W 1986 położono w nawie i prezbiterium posadzkę marmurową. W dniu 9 czerwca 1999 świątynię nawiedził Jan Paweł II podczas siódmej pielgrzymki do Polski.

Jeśli ktoś nie jest specjalnym miłośnikiem architektury, do Wigier zajrzeć i tak powinien. Mieści się tu lokal Pani Teresy Biziewskiej, która od wielu lat zajmuje się wypiekiem lokalnych specjałów co zostało poparte wieloma nagrodami kulinarnymi na arenie krajowej.




Wigierski Park Narodowy nie byłby sobą, gdyby nie obecność w jego obrębie Czarnej Hańczy. To absolutny fenomen na mapie polskich szlaków kajakowych, przez wielu uznawany za najlepszy w Polsce. Trudno nie zgodzić mi się z tym twierdzeniem. Na szczęście jest już poniedziałek, a sam szlak, na który wypływamy w miejscowości Maćkowa Ruda, świeci pustkami. Rzeka meandrująca wśród nisko chylących się koron drzew, porośnięta gęstą zielenią na dnie przypomina baśniowe potoki iście z tolkienowskich krain. Co więcej co jakiś czas na pomostach tubylcy proponują przepływającym swoje lokalne produkty. Można zatem zatrzymać się na chwilę, skosztować świeżo wypieczonej jagodzianki, wypić kawę, a nawet coś mocniejszego.