Wyjeżdżając rowerem z Tykocina w stronę Białegostoku, nie należy przejmować się ruchem samochodowym związanym z obecnością wielkiego centrum miejskiego. Otóż do Białegostoku z każdej strony prowadzą ścieżki rowerowe, tym samym jazda jednośladem staje się niezwykle komfortowa i bezpieczna. Zanim jednak dotrzemy do Białegostoku zahaczymy jeszcze na chwilę o Choroszcz. I jeśli ktoś chce oglądać jak wyglądały wnętrza pałacowe Branickich, to jest to ostatni moment, by to zrobić, gdyż jak się później okaże w Białymstoku nie będzie takiej możliwości. Ale o tym troszkę później.

Choroszcz

Choroszcz jest jednym z najstarszych w regionie osiedli miejskich. Pierwsze ślady człowieka pochodzą z okresu mezolitu. Z połowy XVI wieku pochodzą natomiast wzmianki o osadnictwie żydowskim. W ręce Branickich dobra choroskie przeszły w roku 1709. Miejsce spodobało się na tyle Janowi Klemensowi Branickiemu, że postanowił wznieść tu letnią rezydencję.

To właśnie w Pałacu Branickich w Choroszczy, który jest otoczony rozległym parkiem, mieści się Muzeum Wnętrz Pałacowych. Muzeum gromadzi eksponaty i dokumenty związane z historią obiektu, meble i wyroby rzemiosła artystycznego, przybliża sztukę, kulturę i obyczaje minionych epok. Sam pałac zbudowano w latach 20. XVIII wieku, znacznie rozbudowano w XIX wieku. Budynek został zniszczony przez pożar, podczas działań wojennych w 1915 roku. Zrekonstruowano go ponownie w latach 1962-1973.

Pałac w Choroszczy

W Choroszczy w 1878 roku wniesiono Cerkiew Opieki Matki Bożej w miejscu drewnianej świątyni prawosławnej. Architektonicznie cerkiew zbudowano w stylu rosyjskiego neobizantynizmu. Do wnętrza świątyni wchodzi się przez trzykondygnacyjną dzwonnicę. Górną i dolną nasadę kondygnacji zdobią kokoszniki, ale także liczne gzymsy i pilastry. Cerkiew zbudowana na planie krzyża jest orientowana, czyli jej apsyda skierowana jest w kierunku wschodnim.

Centralnym punktem miasta jest Rynek 11 Listopada i niestety nie ma sobą nic do zaoferowania. To betonowy plac pozbawiony jakiejkolwiek zieleni i uroku.

W okolicach rynku warto jedynie rzucić okiem na Klasztor Dominikanów, których do Choroszczy sprowadził wojewoda trocki Mikołaj Stefan Pac herbu Gozdawa, wznosząc dla nich klasztor z dwunastoma celami. Dominikanie sprawowali opiekę nad tutejszym sanktuarium i prowadzili przyklasztorną szkołę. Obecny kościół późnobarokowy powstał w latach 1753 do 1756 z fundacji Jana Klemensa Branickiego. Kościół został najpierw spalony tuż przed rozpoczęciem II wojny światowej, w trakcie jej działań zniszczony i odbudowany po roku 1945.

Białystok

Z Choroszczy udajemy się bezpośrednio do Białegostoku, największego ośrodka miejskiego na Podlasiu. Bierzemy szybki prysznic i ruszamy do Zespołu Pałacowo-Parkowego Branickich, żeby zdążyć przed jego zamknięciem. Pierwotnie, w XVI wieku pałac był zamkiem obronnym wybudowanym przez rodzinę Wiesiołowskich – ówczesnych właścicieli Białegostoku. Największy rozkwit pałacu i ogrodów otaczających rezydencję przypadł w okresie panowania rodu Branickich w Białymstoku. W latach 90. XVII wieku Stefan Mikołaj Branicki rozpoczął przebudowę zamku na barokowy pałac. Jego syn – Jan Klemens Branicki kontynuował rozbudowę rezydencji jeszcze przez pięćdziesiąt lat. W tym czasie zarówno pałac, ogrody wokół jak i samo miasto Białystok nabrały tak pięknego charakteru, że miejsce to okrzyknięto mianem Wersalu Polskiego.

Pałac Branickich

Historia niesie ze sobą okresy rozkwitu jak i upadku. Tak było też w przypadku rezydencji Branickich. Po śmierci Jana Klemensa Branickiego pałac został sprzedany i w czasie zaborów miał być Letnią Rezydencją Carów, jednak założono w nim Instytut Panien Szlacheckich, co spowodowało, że pałac utracił swój rezydencjonalny charakter. Dziś w Pałacu siedzibę swą ma rektorat Uniwersytetu Medycznego, a miasto sukcesywnie prowadzi prace renowacyjne na terenie Rezydencji Branickich.

W zasadzie zwiedzanie wnętrz pałacu nie ma większego sensu. Otóż sale reprezentacyjne są wyłączone z trasy zwiedzania, natomiast podziemia i muzeum farmacji są zwyczajnie nieciekawe.

Pałac Branickich

Kolejnym zabytkiem godnym uwagi jest Sobór świętego Mikołaja Cudotwórcy w Białymstoku. Obiekt wzniesiony w latach 1843–1846 na miejscu starszej świątyni unickiej. W roku zakończenia prac budowlanych budynek poświęcił metropolita wileński i litewski Józef. Była to największa z prawosławnych świątyń Białegostoku. W dwudziestoleciu międzywojennym jedna z dwóch czynnych cerkwi w mieście. Od 1951 jest katedrą diecezji białostocko-gdańskiej. Od 1992 przechowywane są w niej relikwie świętego Gabriela Zabłudowskiego. Budowla reprezentuje styl klasycystyczny, typowy dla architektury cerkiewnej Imperium Rosyjskiego II połowy XVIII wieku i pierwszych dekad XIX wieku.

Tuż obok Starego Kościoła Farnego stoi Archikatedra białostocka. Jest to świątynia neogotycka wzniesiona w latach 1900 – 1905. Warto zwrócić uwagę, że w rzeczywistości katedra ta jest tylko przybudówką Starej Farny. Ominięto w ten sposób obowiązujący wówczas carski zakaz budowy nowej świątyni katolickiej. Archikatedra dziesięciokrotnie przerasta swoją wielkością stary kościół. Czerwona cegła i dwie strzeliste wieże są elementami najbardziej charakterystycznymi dla tej budowli.

Ratusz znajduje się przy ulicy Rynek Kościuszki 10, która jest reprezentacyjną promenadą miasta. Jest to budowla późnobarokowa, zbudowana w latach 1745-1761 z wieżą zegarową z fundacji Jana Klemensa Branickiego. Ratusz jest obecnie siedzibą główną Muzeum Podlaskiego.

Warto rzucić jeszcze okiem na Pałac Rüdigerów, neoklasycystyczną budowlę powstałą w połowie XIX w. Znajduje się w dzielnicy Dojlidy, obecnie jest siedzibą Wyższej Szkoły Administracji Publicznej. Wokół pałacu rozpościera się ogród.

Sam Białystok na mapie naszego wyjazdu traktowaliśmy po prostu jako swoisty miejski przystanek. Wyjeżdżając jednak w stronę Supraśla ponownie zaskakuje nas infrastruktura rowerowa. Jazda nie jest w żaden sposób utrudniona, gdyż z miasta wyprowadza nas doskonale pociągnięta ścieżka rowerowa. Zanim dojedziemy do Supraśla zatrzymujemy się jeszcze na krótki spacer po tutejszym skansenie – Podlaskim Muzeum Kultury Ludowej.

Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej w Wasilkowie

Zgromadzono tu zabytki architektury drewnianej i zbiory etnograficzne z regionu białostockiego, łomżyńskiego i suwalskiego. Można tu obejrzeć dwa koźlaki, kuźnię, leśniczówkę, gajówkę, chałupę białoruską, drewniany kierat, dwór ziemiański, przysiółek drobnoszlachecki, remizę strażacką i młyn wodny. Jedynym minusem skansenu jest jego położenie przy drodze krajowej. Przybywając do obiektu, nie należy zatem spodziewać się idyllicznego spokoju i ciszy.

Supraśl

Cała nasza dotychczasowa trasa – poza doskonałą infrastrukturą rowerową – nie była w naszej opinii szczególnie zachwycająca. Odczucia jednak diametralnie ulegają zmianie po przyjeździe do Supraśla.

Supraski Monaster

Supraska osada przyklasztorna w XVII i XVIII wieku nie posiadała walorów „miasteczka”, ale nie była też wsią. Jej społeczność zajmowała się obsługą klasztoru oraz przyklasztornego folwarku, w tym przede wszystkim pracą w manufakturach usytuowanych na supraskiej Zajmie-bindudze. Zajęcia mieszkańców Supraśla w XVI-XVIII wieku wynikały z codziennych potrzeb zakonników: aprowizacji, obsługi sakramentalnej, organizacji systemu folwarczno-pańszczyźnianego, pracy w drukarni, papierni i w innych zakładach. W okresie przedrozbiorowym Supraśl był miejscem modlitwy i skupienia. Z tego względu klasztor tłumił raczej rozwój osady, nie pozwalając, aby uformowało się z niej gwarne miasteczko.

Po raz pierwszy Supraśl występuje w źródłach pisanych jako miasteczko w bulli papieża Piusa VI z 1798 r. erygującej w Supraślu stolicę biskupstwa unickiego.

Ukierunkowanie przez Pisusa VI rozwoju Supraśla miało też uzasadnienie gospodarcze. Od czasu likwidacji Rzeczpospolitej i przejęcia przez państwo dóbr klasztornych, rozwój i utrzymanie opactwa zależały od sprawności ekonomicznej osady przyklasztornej. W celu poprawienia ekonomicznego bytu opactwa, bazylianie wydzierżawiali od Prusaków (a po 1807 r. od Rosjan), przejęty przez zaborców „majątek Supraśl”, w którego skład wchodziło zaplecze przemysłowe w postaci 2 młynów, 2 foluszy, tartaku, browaru, 2 karczem, gorzelni, cegielni oraz papierni.

Bazylianie remontując młyny i folusze, budując browar, nową papiernię, dom folwarczny i inne obiekty powodowali napływ rzemieślników-poddzierżawców. Wielu z nich miało niemieckojęzyczne nazwiska występujące w księdze chrztów supraskiej parafii bazyliańskiej i byli luteranami.

Zabytkowe domy supraskich tkaczy

Szczególnie o rozwój osady zabiegał opat klasztoru i jednocześnie ostatni biskup-nominat diecezji supraskiej Leon Ludwik Jaworowski herbu Lubicz. Po likwidacji diecezji supraskiej w 1809 roku, zwierzchnik bazyliańskiego monasteru pragnął sprowadzić do Supraśla kosztowne urzędy biskupstwa brzeskiego, na czele z seminarium, konsystorzem i prywatną rezydencją biskupa. W przeciągu 3 dziesięcioleci Jaworowski podwoił liczbę mieszkańców Supraśla zmieniając jego charakter.

Jeszcze przed wprowadzeniem po Powstaniu Listopadowym bariery celnej na towary wywożone z Królestwa Polskiego na rynek Rosyjski, Supraśl zaczynał spełniać charakter miasteczka.

Mimo, że modernizacja supraskiego przemysłu do 1830 pochłonęła ponad 70% wszystkich wydatków klasztoru, projekt przeniesienia siedziby diecezji brzeskiej okazał się niewykonalny. Sprzeciwiały się temu władze w Petersburgu, które zaostrzały politykę względem unitów. Opat Jaworowski miał wyrzuty sumienia. Ogromną sumę środków zainwestował w folwark jakby na marne.

Pałac Buchholtzów

Z planów opata Jaworowskiego skorzystali świeccy przemysłowcy, którzy od 1831 r. przejmowali w dzierżawę dawny klasztorny majątek wraz z pobazyliańskimi manufakturami. W ich miejsce organizowali zakłady włókiennicze. W lutym 1831 r. gospodarstwo klasztorne wydzierżawił niemiecki włókiennik Huffert, a w listopadzie fabrykant Roter. Jako trzeci supraską schedę bazyliańską na Zajmie objął Wilhelm Fryderyk Zachert – włókiennik ze Zgierza (1834 r.). Fabrykant ten, w przeciągu 2 dziesięcioleci miasteczko klasztorne liczące ponad 300 mieszkańców rozwinął do miasta „z prawdziwego zdarzenia”, liczącego w 1857 r. aż 3450 r. obywateli. Najliczniejsi byli katolicy (2086), następnie ewangelicy (790), prawosławni (327) i Żydzi (227).

W ślad za Zachertem pojawili się tu i inni przemysłowcy: Buchholzowie, Reichowie, Jansenowie, Aunertowie, Altowie, Koszade, Tebusowie… a za nimi rzesza wykwalifikowanych majstrów. Wszyscy oni przenieśli się do Supraśla z Królestwa Polskiego w obawie przed bankructwem. Duże cła na tekstylia wywożone do Imperium Rosyjskiego, wprowadzone po Powstaniu Listopadowym, nie pozwalały im się dalej rozwijać. Jedyną szansą kontynuowania prosperity było przeniesienie produkcji do Obwodu Białostockiego leżącego w granicach Imperium Rosyjskiego. Dzięki temu, dosłownie w mgnieniu oka Supraśl stał się znaczącym ośrodkiem włókiennictwa w Obwodzie Białostockim, a następnie w Guberni Grodzieńskiej. Kres włókiennictwa zadała ostatecznie dopiero II wojna światowa.

W XIX w. osiedlali się w Supraślu Żydzi posiadający sklepy, piekarnie i okoliczne karczmy. Dzięki pomocy supraskich fabrykantów wybudowali Bożnicę usytuowaną przy ulicy Zgierskiej (obecnie 11 Listopada), która w czasie II wojny światowej uległa zniszczeniu przez Niemców.

Obecnie liczący ok. 4,5 tysiąca mieszkańców Supraśl rozwija się w kierunku turystyczno–uzdrowiskowym. Historycznym znaczeniem było przyznanie Supraślowi dnia 28 grudnia 2001 roku miana uzdrowiska.

Kończąc wizytę w Supraślu zasiadamy na ulicy 3 Maja wzdłuż której uchowały się drewniane, zabytkowe domy tkaczy. Schodząc w stronę rzeki po lewej stronie dostrzeżemy niebywały Pałac Buchholtzów. Zamawiamy marcinka, tradycyjne podlaskie ciasto składające się z cienko rozwałkowanych placków przełożonych śmietaną. Myślami wracam do Vresse-sur-Semois, małej miejscowości położonej w Ardenach na południu Walonii. Późne popołudnie, zaczyna padać deszcz. Ludzie wychodzą z hoteli i udają się do przeszklonych restauracji. Jedni w spokoju piją belgijskie piwo, inni zamawiają lokalne specjały. Zeszli z wielu pieszych szlaków ciągnących się wzdłuż rzeki pozwalających na aktywny wypoczynek. W Supraślu jest podobnie. Wzdłuż głównej drogi hotele i restauracje. Poniżej na brzegach rzeki szlaki piesze, ale i kajakowe, a ponadto cała gama ciekawych zabytków. Takich miejsc zdecydowanie w Polsce brakuje, a w zasadzie brakuje infrastruktury w interesujących miejscach z dużym potencjałem. Niestety przez nikogo nie wykorzystanym.