Ostatnio pisałem o Parku Krajobrazowym Puszczy Zielonka i gdy już wydawałoby się, że temat został w całości wyczerpany i nie ma tam już nic godnego uwagi, rzeczywistość okazuje się zgoła inna. Tym razem skupię się na tym co otacza i częściowo wchodzi w skład Puszczy Zielonka, a mianowicie dwunastu fascynujących świątyniach położonych na Szlaku Kościołów Drewnianych wokół Puszczy Zielonka. Umowa na wytyczenie szlaku została podpisana w 2005. Co prawda szlak powstał z myślą o turystach przemieszczających się samochodami, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby pokonać go rowerem. Kilka dni przed planowaną wycieczką usiadłem przed monitorem, otworzyłem mapę i zmodyfikowałem odpowiednio trasę, by poprowadzić ją częściowo po drogach asfaltowych, ale też w dużej mierze o drogi gruntowe przecinające Puszczę Zielonka. Oczywiście w całych tych modyfikacjach oparłem się o to co najważniejsze, a mianowicie miejscowości, w których znajdują się obiekty naszego zainteresowania. Tym samym pewnego sobotniego poranka wstaliśmy z łóżek, wsiedliśmy na rowery i jak się później okazało pokonaliśmy łącznie 125 kilometrów.
Początkowe 17 kilometrów, rozpoczynając od poznańskiego jeziora Malta może wydawać się monotonne. Tyle właśnie trzeba przejechać, by dotrzeć do pierwszego drewnianego kościoła, w Uzarzewie. Jadąc jednak wzdłuż Rowerowego Szlaku Cysterów ciągnącego się w dużej mierze po drogach leśnych Doliną Cybiny jak i brzegiem Stawu Browarnego, Młyńskiego, Stawu Antoninek, czy też jeziora Swarzędzkiego, trudno popaść w nudę. Krajobrazy są na tyle ciekawe i różnorodne, że moglibyśmy tak naprawdę co chwilę zatrzymywać się na kolejna porcję zdjęć. Tym razem skupiamy się jednak tylko i wyłącznie na kościołach i mkniemy czym prędzej do Uzarzewa.
Uzarzewo – Kościół świętego Michała Archanioła
Historia parafii w Uzarzewie sięga XII lub XIII wieku. Dokładne określenie czasu jest niemożliwe z powodu braku wiarygodnych danych historycznych. Obecny kościół wzniesiono w 1749 roku techniką pruskiego muru. Jego fundatorem był Felicjan Niepruszewski, ówczesny dziedzic wsi. Z tego samego okresu pochodzi polichromia imitująca barokowy ołtarz, będąca zdobieniem prezbiterium, jak i krucyfiksy, ołtarze oraz figury Matki Boskiej i świętej Teresy z Avila znajdujące się na chórze kościelnym. Barokowy wizerunek Matki Boskiej Niepokalanego Poczęcia pochodzi z końca XVII wieku. Widnieje na nim jego fundatorka, Anna Młynarska. Pozostałe obrazy są zdecydowanie młodsze.

Wieża kościelna wzniesiona została dużo później, a mianowicie w 1868 roku. Jeszcze później, bo w 1900 roku powstała neobarokowa kaplica grobowa rodu Żychlińkich, będących dziedzicami wsi. Ich pałac znajduje się niedaleko kościoła i pełni dziś funkcję Muzeum Środowiska Przyrodniczego i Łowiectwa Wielkopolski. Mając więcej czasu, z pewnością warto tu zajrzeć, co zrobimy przy kolejnej okazji. Podczas jednego z remontów na szczycie wieży odnaleziono dokument z czasów budowy, w którym to Antonina Lipska, fundatorka, właściciele wsi, miejscowy proboszcz, nauczyciel i członkowie rady parafialnej wyrazili nadzieję na odrodzenie państwa polskiego.

Wokół kościoła położony jest cmentarz. Niektóre nagrobki mają szczególną wartość historyczną, jak chociażby posąg „Pielgrzym”odlany według modelu, który wyrzeźbił znany wielkopolski artysta Władysław Marcinkowski.

Kręcimy się jeszcze kilkanaście minut wokół świątyni, zaglądając przez kraty do jej wnętrza. Niestety nie ma możliwości wejścia do środka, ale idea zamknięcia kościoła zakratowanymi drzwiami jest sensowna, gdyż w ten sposób możemy podziwiać główny ołtarz świątyni.

We wsi poza wspomnianym wyżej Pałacem Żychlińskich znajduje się jeszcze zabytkowa plebania pochodząca z połowy XIX wieku, budynek dawnej Szkoły Podstawowej i zabudowania Gospodarstwa Rolnego Skarbu Państwa.
Wsiadamy na rowery i udajemy się do kolejnej miejscowości oddalonej od Uzarzewa o kolejne 17 kilometrów. W Jerzykowie przecinamy kolejne jezioro Kowalskie, w Jerzynie przejeżdżamy obok jeziora Jerzyńskiego i docieramy koniec końców do Węglewa.
Węglewo – Kościół świętej Katarzyny Aleksandryjskiej
Historia wsi jest niewątpliwie ściśle związana z historią Kościoła pod wezwaniem świętej Katarzyny Aleksandryjskiej. Pierwszy kościół wzniesiono tu już w 1266 roku z inicjatywy księcia Bolesława Pobożnego. W granicach nowo utworzonej parafii znalazł się Ostrów Lednicki, czyli wyspa, która zasłynęła z grodu i pałacu króla Bolesława Chrobrego, które stały tu w XI wieku. Niestety w XIII wieku gród już niewiele znaczył, a jego ranga spadła do kasztelanii. Do dziś nie przetrwały niestety żadne dokumenty, ale z przekazów ustnych wynika, że z dawnej królewskiej kaplicy przeniesiono do Węglewa ikonę Matki Boskiej Wspomożycielki Wiernych. Obraz znajdujący się obecnie w świątyni charakteryzuje się cechami barokowymi. Najprawdopodobniej jest to kopia starszego dzieła, o czym może świadczyć chociażby rzadki typ ikonograficzny – Eleusa (Matka Boska tuląca Dzieciątko do policzka) oraz greckie i łacińskie napisy głoszące, iż jest to kopia obrazu pędzla świętego Łukasza.

Poza obrazem Matki Boskiej swoją uwagę warto również zwrócić w kierunku gotyckiego krucyfiksu na belce tęczowej z końca XIV wieku oraz obrazy świętej Katarzyny z XVIII wieku i świętego Wawrzyńca z początku XIX wieku.

Kościół, który dziś podziwiamy powstał w 1818 roku. W trakcie II wojny światowej świątynia była zamknięta. Jest to konstrukcja sumikowo-łątkowa, jednonawowa z prezbiterium nieco węższym od nawy, trójbocznie zamkniętym. W północnej części znajduje się mała zakrystia, natomiast od zachodu kruchta. Mały chór muzyczny wsparty na dwóch słupach drewnianych. Dach dwuspadowy pokryty gontem.

Na terenie okalającym świątynie znajduje się jeszcze dzwonnica. Poprzedni kościół wznoszący się na przeciwległym krańcu wsi został poddany rozbiórce. Z ciekawostek dotyczących wsi warto chociażby wspomnieć, że urodził się tu wybitny archeolog Józef Kostrzewski (1885-1969), twórca tak zwanej poznańskiej szkoły prahistorycznej. Grobowiec jego rodziców znajduje się naprzeciwko wejścia do kościoła.

Węglewo znajduje się w odległości 5 kilometrów na zachód od Lednickiego Parku Krajobrazowego i słynnych Pól Lednickich. Tym razem jedziemy tylko wzdłuż ciągnącego się nieopodal jeziora Lednickiego i pokonujemy kolejne 12 kilometrów do miejscowości Sławno.

Sławno – Kaplica świętej Rozalii
Początkowo mamy problem z odnalezieniem świątyni, gdyż na ulicy Kościelnej tuż obok jeziora Sławno stoi co prawda kościół, ale nie drewniany. W oddali wypatruję jednak charakterystyczną brązową tabliczkę wskazującą kierunek podążania Szlakiem kościołów drewnianych i udaję się kilkaset metrów dalej położonej na wzgórzu, otoczonej drzewami i rozległym cmentarzem urokliwej świątyni pod wezwaniem świętej Rozalii.

Parafia w Sławnie istniała już od XIII wieku. Kaplicę cmentarną świętej Rozalii wzniesiono dopiero w 1785 roku na średniowiecznym grodzisku, na nowym parafialnym cmentarzu. Fundatorem był ówczesny proboszcz Józef Stolzman, którego szczątki zostały złożone w krypcie pod głównym ołtarzem. Kaplica charakteryzuje się wieżą o barokowym hełmie, jest kryta gontem, ale co najważniejszy doskonale współgra z otaczającym ją cmentarzem, który skąpany w blasku promieni słonecznych przypomina mi trochę Cmentarz na Rossie w Wilnie. Wewnątrz znajduje się barokowy ołtarz z czasów budowy wraz z obrazem świętej Rozalii pustelnicy. Również na belce stoi figura świętej otoczona puttami dzierżącymi czaszki. Zgodnie z legendą święta Rozalia żyła samotnie w grocie na Sycylii. Po odkryciu jej ciała w 1624 roku panująca we włoskim Palermo zaraza ustała. Był to główny powód, dla którego wzywano jej wstawiennictwa w czasach epidemii.
W 1930 roku kaplica przeszła remont, a jej ściany pokryto polichromią, przedstawiającą girlandy róż i lilii na tle surowego drewna. Motyw ten związany jest oczywiście z patronką, gdyż jej imię wywodzi się z połączenia wyrazów róża i lilia.

Krążę jeszcze chwilę wokół kościoła i uwieczniam go na zdjęciach, a gdy schodzę dostrzegam dwójkę rowerzystów w wieku około 60 lat rozmawiających z Blondynką. Oni również postanowili pokonać Szlak kościołów drewnianych na dwóch kółkach, zaczynając w Swarzędzu. W najśmielszych wyobrażeniach nie wymyśliłbym, że udając się dziś na rower, spotkam dwoje innych zapaleńców, którzy podążą w tym samym kierunku co my. Chapeau-bas przed tym państwem, gdyż zamiast siedzieć przed telewizorem, albo krzątać się po korytarzach galerii handlowych, wsiedli na rower i spędzili swój dzień zupełnie inaczej niż większość współczesnego społeczeństwa. Ponadto udowodnili, że wiek to tylko liczba w metryce, ograniczenie, które sami sobie sztucznie narzucamy, a tak naprawdę jeśli się tylko chce, to tak naprawdę najzwyczajniej w świecie po prostu można.
Od Sławna sytuacja zmienia się diametralnie, gdyż natężenie kościołów będzie teraz już zdecydowanie większe, a odległości do pokonania analogicznie mniejsze. Mkniemy zatem 7 kilometrów drogą wojewódzką 197, by dotrzeć do Kiszkowa.
Kiszkowo – Kościół świętego Jana Chrzciciela
Pierwsza świątynia została wzniesiona i ufundowana przez ród Nałęczów w XIII wieku. Drewniany kościół, który możemy podziwiać dziś został zbudowany w 1733 roku z inicjatywy proboszcza Jana Wypijewskiego. Jest to obiekt konstrukcji zrębowej, oszalowany, jednonawowy, zbudowany z drewna modrzewiowego. Kościół posiada dwukondygnacyjną wieżę konstrukcji słupowej. Otwory okienne w kształcie półkolistym przykrywają drewniane żaluzje.

W momencie budowy arcybiskupem gnieźnieńskim, a zarazem prymasem Polski był Teodor Potocki, o czym świadczy herb Pilawa znajdujący się na szczycie wieży kościelnej. W XVII wieku wzniesiono również murowaną kaplicę grobową Łukasza Niemojewskiego. Było to zarazem sanktuarium Matki Boskiej Kiszkowskiej. Niemojewski wzniósł kaplicę jako dziękczynienie za uzdrowienie jakiego doznał za sprawą cudownego obrazu. Następnie obraz przeniesiono do ołtarza głównego, gdzie otaczają go liczne wota. Ponadto można tu podziwiać barokowy ołtarz w kaplicy Niemojewskich mieszczący niewielką Pietę z XVII wieku, oraz barokową ambonę i chrzcielnicę z XVII-XVIII wieku.
W miejscowości znajduje się również neogotycki poewangelicki kościół z przełomu XIX i XX wieku.
Z Kiszkowa cofamy się na wschód, by dotrzeć do kolejnej drewnianej perełki na szlaku.
Łagiewniki Kościelne – Kościół Bożego Ciała
We wczesnym średniowieczu Łagiewniki pełniły rolę wsi służebnej, której mieszkańcy słynęli z wyrobu łagwi, czyli naczyń z kory lub skóry. Później wpadły w ręce rycerskiego rodu Sulimów. Kościół wzniesiono tu na przełomie XIV i XV wieku z inicjatywy księdza Mikołaja Strzeszkowica, będącego również skarbnikiem, oficjałem gnieźnieńskim, jak i właścicielem wsi. W XVI wieku tutejsze tereny dostały się w posiadanie Latalskich, a tym samym świątynia przez co najmniej kilka pokoleń stała się protestancka. Kościół, który możemy podziwiać dziś wzniesiono w 1741 roku staraniem proboszcza Śliwińskiego.

Obok świątyni stoi dzwonnica, która powstała kilka lat później. Wewnątrz warto zwrócić uwagę na charakteryzujący się cechami późnego baroku, a jednocześnie naśladujący płótno Leonarda da Vinci obraz Ostatniej Wieczerzy z XIX wieku. Sto lat starsze są obrazu znajdujące się w bocznych ołtarzach, a mianowicie przedstawienie Ecce Homo (Chrystus ubiczowany w koronie cierniowej i purpurowym płaszczu) oraz dwa małe płótna: święta Anna z Matką Boską i dzieciątkiem Jezus oraz święty Mikołaj wskrzeszający trzech młodzieńców. Trzy barokowe krucyfiksy datowane są na XVII i XVIII wiek. Ponadto w kościele można podziwiać malowany plafon z lat 70-80 XX wieku, który, posługując się symbolicznymi obrazami stanowi traktat teologiczny o Eucharystii.



Tak jak i w dwóch poprzednich wsiach, również i tu spotykamy naszych towarzyszy rowerowych, którzy postanawiają zrobić sobie tutaj krótką przerwę na posiłek, a my polną drogą przejeżdżamy do kolejnej świątyni w Jabłkowie.
Jabłkowo – Kościół świętego Michała Archanioła
Jak w przypadku wielu innych kościołów drewnianych na szlaku również początki i tego w Jabłkowie datuje się na XIII wiek. Ufundował go rycerskie ród Jabłkowskich herbu Wczele. W XV wieku postanowiono przebudować świątynię. Z tego okresu pochodzi krucyfiks na belce tęczowej. Ściany obecnego kościoła wzniesiono w 1754 roku z inicjatywy właściciela wsi Ludwika Dorpowskiego. Z pewnością chwilę potem wyrzeźbiono rokokowe ołtarze, w tym szczególnie ołtarz główny z przedstawieniem dziewięciu chórów anielskich i obrazem świętego Michała Archanioła walczącego z szatanem. Charakteru ołtarzy dopełniają proste malowidłach ścienne o barwach pastelowych przedstawiające motywy kwiatów i instrumenty muzyczne. Powstały w latach 60 XX wieku na tysiąclecie chrztu Polski. Wielowiekową tradycją jest unia personalna pomiędzy parafią w Jabłkowie i Raczkowie. Tuż obok kościoła znajduje się kaplica grobowa ostatnich kolatorów kościoła – rodziny Brzeskich herbu Topór.

Niestety otoczenie kościoła nie jest już tak fascynujące jak sama świątynia. Otóż po jednej ze stron wzniesiono nadgryzione już zębem czasu bloki mieszkalne, po drugiej stoją sypiące się domostwa, natomiast po drugiej stronie ulicy sklep spożywczy, gdzie nietrudno spotkać się z lokalnym „folklorem” w postaci snujących się i pijących alkohol młodzieniaszków. W Jabłkowie znajduje się jeszcze klasycystyczny dwór Brzeskich z pierwszej połowy XIX wieku oraz cmentarzysko z wczesnej epoki żelaza. My udajemy się dalej do położonego 2,5 kilometra dalej Raczkowa.

Raczkowo – Kościół Wszystkich Świętych
Pierwszymi właścicielami wsi był ród Nałęczów. Najprawdopodobniej już w XIII wieku ufundowali tu kościół parafialny pod wezwaniem Wszystkich Świętych. Po Nałęczach kościół przechodził w ręce różnych rodów rycerskich. Ówczesna świątynia nie zachowała się. Kościół, który możemy podziwiać po dziś dzień pochodzi z roku 1780. O fundusze zadbali miejscowi dziedzice, a mianowicie Stanisław Miniszewski i Ludwik de Osten-Sacken. Budowę ukończyli kolejni właściciele Raczkowa – Ludwika Ostenowa i Wawrzyniec Loga.


Co ciekawe proboszcz w Raczkowie pełnie również funkcję proboszcza we wspomnianym wcześniej Jabłkowie, jednakże są to dwie odrębne parafie. W obu kościołach w latach 60-tych XX wieku wykonano polichromie, których koncepcja jest dokładnie taka sama. Różnią się jedynie tonacją barw. Dwa najważniejsze dzieła znajdujące się w Raczkowskiej świątyni to krucyfiksy. Jeden, półludowy pochodzący z XVII wieku otoczony przez liczne wota, znajduje się w ołtarzu głównym. Drugi, pozłacany, pochodzi z XVII wieku. Stoi na belce tęczowej wraz z figurami Matki Boskiej i świętego Jana.

W Raczkowie mieliśmy to szczęście, że akurat podczas naszej wizyty odbywało się sprzątanie kościoła i mogliśmy świątynię obejrzeć od wewnątrz. Stąd już rzut beretem do Skoków. Możemy pojechać drogą asfaltową, albo rowerową alternatywą leśną o długości 7 kilometrów. Wybieramy oczywiście to drugie rozwiązanie, a za nami podąża nasza dwójka rowerzystów ze Swarzędza.
Skoki – Kościół świętego Mikołaja Biskupa
Jedyne na naszej trasie, blisko 10-tysięczne miasto. Cel jednak pozostaje niezmienny, skupiamy się tylko i wyłącznie na znajdującym się tu Kościele świętego Mikołaja Biskupa. Początkowo wydaje nam się, że to zupełnie nie tą budowlę oglądamy, jednakże po chwili dostrzegamy pozostałości drewnianej zabudowy. Kościół i pobliski plac są niestety w remoncie, a wnętrze przygotowane jest już do ślubu, także zwiedzanie jest w istotny sposób ograniczone.
Pierwszy kościół w Skokach powstał po otrzymaniu praw miejskich w roku 1367 z nadania Kazimierza Wielkiego. W XVI wieku Latalscy, ówcześni właścicieli miasta przystali do braci czeskich, oddając im świątynie we władanie. Kościół przywrócono katolikom w 164 roku, zmieniając patrona z świętego Wawrzyńca na świętego Mikołaja. Współczesną świątynię wzniesiono w 1737 roku z inicjatywy wojewody poznańskiego Kazimierza Raczyńskiego. Kościół w Skokach różni się od pozostałych widzianych przez nas dziś świątyni.
Otóż fasada jest dwuwieżowa, a cała konstrukcja szkieletowa została wypełniona cegłami. W 2006 roku podczas kapitalnego remontu wymieniono ściany. Jest to zatem całkowicie nowa konstrukcja. Najstarszymi elementami są pochodzące z pierwszej połowy XVII wieku czasza chrzcielnicy i płyta nagrobna Zofii z Latalskich Rej. Złożono tu również szczątki jej męża Andrzeja Rej, wnuka słynnego poety Mikołaja Reja. Młodsze są pochodzące z okresu budowy kościoła ambona, chrzcielnica, rokokowe balustrady empor. Z tego samego okresu pochodzą ołtarze. Trudno ukryć fakt, że zostały one dość mocno przerobione w 1947 roku. W ołtarzu głównym dostrzeżemy obraz Matki Boskiej Niepokalanie Poczętej, w nawie północnej ołtarz Matki Boskiej Wspomożenia Wiernych, a w nawie południowej ołtarz Pana Jezusa.

To już ostatnia świątynia, przy której widzimy się z naszą rowerową dwójką, gdyż my postanawiamy zasiąść w pobliskiej karczmie na obiad, a oni udają się bezpośrednio do kolejnego kościoła w Rejowcu. Trudno się zmobilizować do jazdy po godzinnej przerwie i żołądkami wypełniony pysznym jedzeniem. Nie mamy jednak innego wyjścia. Przed nami trzy kolejne kościoły, a pierwszy z nich znajduje się w oddalonym o 7 kilometrów Rejowcu.
Rejowiec – Kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa
Wieś została założona w 1626 roku dla protestanckich osadników przybyłych z Pomorza i Brandenburgii przez właściciela pobliskich Skoków, kalwina Andrzeja Reja. Ponadto z jego inicjatywy wzniesiono modrzewiowy zbór, który pełnił rolę nekropolii polskiej, kalwińskiej szlachty. W kruchcie można znaleźć liczne blachy z XVII i XVIII wieku, ozdobione polskimi herbami. Mniema się, że zdejmowano je ze szlacheckich trumien po ceremoniach pogrzebowych. Zbór przebudowano w 1820 roku, ale nie wiadomo jakich rozmiarów była to rozbudowa. Obecnie jest to kościół katolicki.

Tuż przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości wzmógł się konflikt pomiędzy polskimi katolikami i niemieckimi protestantami. Polacy ufundowali w tym czasie przydrożną figurę Serca Pana Jezusa, jednakże została ona dwukrotnie zniszczona przez Niemców. W 1945 roku Niemcy uciekli przed zbliżającym się frontem, a kościół przejęła polska parafia w Dąbrówce Kościelnej, nadając mu wezwanie Serca Jezusowego. Sprowadzono tu wówczas barokowy ołtarz kolegiaty z Kruszwicy. Od 1976 roku Rejowiec jest samodzielną parafią.

Przed nami dłuższy bo 23 kilometrowy odcinek prowadzący przez Puszczę Zielonkę, na którym nie napotkamy żadnego kościoła. Skupiamy się zatem na otaczającej nas przyrodzie, by nieco po ponad godzinie dotrzeć do przedostatniej na szlaku świątyni położonej w Kicinie.
Kicin – Kościół świętego Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny
Kościół w Kicinie wzniesiono na średniowiecznym grodzisku. Parafia powstała najprawdopodobniej na przełomie XII i XIII wieku. Proboszczem od zawsze był prepozyt poznańskiej kapituły katedralnej i wybierało go grono kanoników. W latach 1564 do 1574 stanowisko piastował Jan Kochanowski, najwybitniejszy poeta polskiego renesansu. Nigdy jednak nie pojawił się w Kicinie. Korzystając jednak z dochodów majątku Kicin zajmował się przekładaniem Psałterza. Jego przekład należy do arcydzieł literatury polskiej.


Drewniany kościół powstał w latach 1749 do 1752 z inicjatywy prepozyta Józefa Tadeusza Kierskiego. Z tych samych lat pochodzą ołtarze, ławki, rokokowa polichromia oraz obrazy świętego Stanisława i świętego Józefa w bocznych ołtarzach. Starsze, pochodzące z XVII wieku, są wizerunki Matki Boskiej Gostyńskiej w ołtarzu głównym i Matki Boskiej Śnieżnej. Część wyposażenia kościoła stanowią sztuki ofiarowane przez współczesnych artystów poznańskich. W kościele, poza odbywającymi się koncertami i spotkaniami, rok w rok w niedzielę palmową można podziwiać tu niezwykłe misterium Męki Pańskiej. Obok kościoła znajduje się muzeum poświęcone historii kościoła i parafii. W czasach II wojny światowej hitlerowcy wywieźli proboszcza do obozu dla księży w Chludowie, a na probostwie urządzili obóz pracy i miejsce kaźni Żydów.

Z Kicina mamy 4 kilometry do ostatniej już na szlaku świątyni znajdującej się w Wierzenicy.
Wierzenica – Kościół pod wezwaniem świętego Mikołaja
Pierwsza świątynia w Wierzenicy powstała najprawdopodobniej jeszcze przed XIII wiekiem. Kościół, który możemy podziwiać dziś wybudowano w XVI wieku. Tym samym należy on do najstarszych drewnianych świątyń w całym województwie Wielkopolskim. Młodsze są jedynie wieża pochodząca z XVIII wieku, kaplica grobowca Cieszkowskich z międzywojnia, zakrystia i obie kruchty. Nie tylko sam wiek potrafi wprawić w zdumienie i nadać tej świątyni wyjątkowości, gdyż niespotykany w skali Wielkopolski jest również barokowy obraz Matki Boskiej i główny ołtarz pochodzący z 1636 roku. U stóp Madonny można zauważyć Bartłomieja, fundatora z Kłecka, dzierżawcę karczmy w Wierzenicy. Przedstawiono go wraz z jego warsztatem i dwoma wołami ofiarowanymi w celu ufundowania obrazu. Kościół w Wierzenicy to tak naprawdę skarbiec jeśli chodzi o znajdujące się tu dzieła sztuki. Stało się to dzięki właścicielom wsi, Cieszkowskim. Hrabia August Cieszkowski (1814-1894) był jednym z najwybitniejszych polskich filozofów XIX wieku, a zarazem ekonomistą i działaczem narodowym. W Wierzenicy gościł często jednego ze swoich wielkich przyjaciół, wieszcza Zygmunta Krasińskiego. Spadkobiercy Cieszkowskich ofiarowali kościołowi obraz „Matka Boska z welonem”. To pochodząca z XVII wieku kopia dzieła Guido Reniego. Nagrobek Augusta Cieszkowskiego w postaci odlewanych w brązie drzwi uznawany jest za najwybitniejsze dzieło polskiej nagrobnej rzeźby romantycznej. Został wykonany w 1872 roku przez poetę i rzeźbiarza Teofila Lenartowicza. Replika drzwi wierzbnickich znajduje się w kościele Santa Croce we włoskiej Florencji, jako nagrobek Zofii, matki Augusta.


Ponadto w Wierzenicy znajdują się jeszcze dwór rodu Cieszkowskich oraz drewniana karczma i ruiny młyna wodnego.
W ten sposób obejrzeliśmy ostatnią na naszym szlaku świątynię. Zaraz, zaraz, jest ich przecież jedenaście, a miało być dwanaście. Jeden kościół został celowo pominięty na naszym szlaku, a mianowicie Kościół świętej Marii Magdaleny w Długiej Goślinie. Powód dość prozaiczny, otóż pominięta świątynia znajduje się poza wytyczoną przeze mnie pętlą rowerową i podbiłaby jeszcze liczbę kilometrów do przejechania, co za tym idzie najprawdopodobniej nie starczyłoby nam czasu na dokładne zgłębienie historii każdego z kościołów. Tym samym ostatni drewniany zabytek zwiedziliśmy przy innej okazji, będąc w okolicy Długiej Gośliny.
Długa Goślina – Kościół świętej Marii Magdaleny
Początki parafii sięgają 1325 roku. Pierwszą patronką kaplicy była święta Otylia. W 1620 roku do Długiej Gośliny przybyły siostry Benedyktynki. Obecny kościół powstał w latach 1623 do 1625. Wieżę dobudowano na początku XVIII wieku i jest ona zwieńczona barokowym hełmem. Przed 1778 rokiem zadecydowano o rozebraniu zakrystii, która znajdowała się po północnej stronie prezbiterium i dobudowano nową po stronie wschodniej. Budowla charakteryzuje się konstrukcją orientowaną, o konstrukcji zrębowej, oszalowanej. Nawa wraz z prezbiterium przykryta jest dwuspadowym dachem pokrytym gontem. Parafia na patronkę wybrała sobie świętą Marię Magdalenę, ale nastąpiło to dopiero w 1918 roku. W ołtarzu głównym można dostrzec XIX-wieczny obraz świętej Marii Magdaleny, która po Zmartwychwstaniu została pustelnicą, pokutując za grzechy młodości. Obraz został ufundowany przez miejscową dziedziczkę jako wotum za odzyskanie przez Polskę niepodległości. Po bokach widać dwa klęczące anioły. Ich zakup był warunkiem ugody, którą zawarli dwaj rolnicy toczący spór o miedzę. Boczne ołtarze złożono z XVII i XVIII wiecznych elementów. Ołtarz znajdujący się po lewej stronie poświęcono świętemu Antoniemu. W predelli ołtarza widać obraz przedstawiający pustelnicze życie świętego Benedykta i dostarczającego mu na sznurze pokarm mnicha Romanusa. Po bokach obrazu świętego Antoniego wyrzeźbiono postacie świętego Benedykta i świętego Kazimierza Królewicza. Natomiast po prawej stronie w ołtarzu umieszczono rzeźbę Chrystusa pochodzącą z XVII wieku. Na belce tęczowej umieszczono natomiast XVI-wieczny krucyfiks.

To już koniec naszych
przygód na Szlaku Kościołów Drewnianych wokół Parku Krajobrazowego Puszczy
Zielonka. 125 kilometrów, 12 świątyń zachwycających architekturą, skrywających
kilka wieków niezwykle interesującej historii. Jak łatwo zauważyć Puszcza
Zielonka i okalające ją tereny zachwycają nie tylko zniewalająco piękną
przyrodą, lecz także ciekawą architekturą sakralną. Ponadto wszystko opisane
powyżej dla mieszkańców Poznania i okolic znajduje się na wyciągnięcie ręki.
Pomysł na ciekawe spędzenie weekendu nie musi być skomplikowany i odległy.
Wystarczy wyjść przed dom i rozejrzeć się dookoła, a z pewnością odszukamy coś
dla siebie, nie wkładając w to zbyt wiele wysiłku poświęconego na poszukiwania.