Uniwersytet Wileński
Kolejnym punktem na naszej liście miejsc, które warto zobaczyć w Wilnie, jest Uniwersytet Wileński, jeden z najstarszych tego typu obiektów w Europie Wschodniej. Został założony w 1579 roku przez jezuitów, którzy chwilę wcześniej zostali zaproszeni na Litwę w celu walki z reformacją. W 1832 został zamknięty przez Rosjan i ponownie otwarty w 1919 roku. Na terenie Uniwersytetu możemy doszukać się różnych stylów architektonicznych, między innymi budynków gotyckich, renesansowych, barokowych, jak i klasycystycznych. Jest to spowodowane jego kształtowaniem się na przełomie kilku wieków. Dziedzińce nazwano imionami zasłużonych wychowanków i profesorów uczelni. Dziś uniwersytet składa się z 12 wydziałów, na których łącznie studiuje około 23 tysięcy osób. Biblioteka uniwersytecka może poszczycić się zbiorami, których liczba urasta do 5 milionów ksiąg drukowanych i rękopisów. Wśród nich znajduje się oryginalny egzemplarz pierwszej litewskiej książki, Katechizmu Martynasa Mazvydasa.


Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i klasztor Franciszkanów w Wilnie
Nietrudno zauważyć, iż spacerując po Wilnie większością atrakcji turystycznych opisywanych również w przewodnikach są kościoły. Nie sposób je wszystkie zliczyć i odwiedzić, tym samym wchodzimy do przypadkowo napotkanych na trasie obiektów sakralnych. Takowym jest również wspomniany wyżej Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Kościół powstał na przełomie XIV i XV wieku. Początkowy styl gotycki przekształcono trzy wieki później na styl barokowy. Budowla została mocno zniszczona w okresie panowania sowieckiego, co można zaobserwować i dziś. Zarówno elewacja zewnętrzna jak i wnętrze kościoła charakteryzują się dość mocnymi ubytkami tynku. Mimo ów braków i sporego nakładu pracy potrzebnego do odrestaurowania budowli, kościół robi na mnie duże wrażenie, a szczególnie jego wnętrze, które przywodzi mi na myśl w pewnym stopniu Kościół de São Domingos w Lizbonie. Z kościołem związana jest misja 35 franciszkanów, rozgromionych ostatecznie przez pogan. Miejscem upamiętnienia ich śmierci jest kapliczka stojąca tuż przy kościele.


Ratusz Wileński
Zaraz po wyjściu ze świątyni udajemy się w stronę ratuszu wileńskiego. To jakby centralne miejsce stolicy nie robi na nas piorunującego wrażenia. Rynek przypomina mi ten, znany z podpoznańskiego Kórnika, a sam gmach jest bardzo podobny do budynku Teatru Wielkiego w stolicy Wielkopolski. Budowla powstała w latach 1785 do 1799 zgodnie z projektem Wawrzyńca Gucewicza. Po przebudowie w XIX i XX wieku pełnił także funkcję teatru. Z budynkiem związany jest pewien polski akcent, a mianowicie w 1848 roku miała tu premierę słynna opera Stanisława Moniuszki, Halka. Obecnie ratusz spełnia funkcje reprezentacyjne, jak i jest miejscem wielu wystaw i imprez kulturalnych.


Kościół Wszystkich Świętych w Wilnie
Gdyby komuś kościołów nadal było mało, może zajrzeć do kolejnego z nich, Kościoła Wszystkich Świętych zbudowanego w latach 1620 do 1630 w stylu wczesnego baroku. Na przedzie kościoła stały dwie figury pustelników Karmelu i prekursorów zgromadzenia Karmelitów, świętego Eliasza i świętego Elizeusza. W 1743 roku zbudowano dzwonnicę jak i przybudówkę, w której urządzono zakrystię i bibliotekę. Kościół pozostawał zamknięty w latach 1832 do 1886. Świątynię odrestaurowano w 1904 roku za sprawą księdza Czudowskiego. W czasach sowieckich budynek pełnił funkcję muzeum sztuki ludowej. W 1991 roku kościół zwrócono wiernym.

Targowisko pod Halą
Do najciekawszych miejsc w Wilnie wartych zobaczenia należy niewątpliwie słynna Hala Targowa. Początki targu sięgają XV wieku, kiedy to w miejscu dzisiejszego targowiska czynny był tak zwany Koński targ, przemianowany później na targ Zbożowy. W XVI wieku postawiono w Wilnie mury miejskie, a targowisko znalazło się poza jego granicami. W 1906 roku powstało nowe targowisko, które osiem lat później nazwaną Pod Halą. Jest ono najstarszym tego typu czynnym obiektem w stolicy Litwy. Dziś stacjonują tu przede wszystkim piekarnie, garmażernie, stoiska z serem, winem czy bajglami. Można tu skosztować autentycznych produktów kuchni lokalnej.

Ostra Brama w Wilnie
Wychodzimy z hali i kierujemy się w stronę najbardziej znanego symbolu Wilna, a mianowicie Ostrej Bramy. To z pewnością największa atrakcja w Wilnie. Pierwsza wzmianka o tejże budowli pochodzi z roku 1514. Kilka wieków temu Ostra Brama była tylko jedną z dziesięciu bram miasta z basztą obronną. Po zewnętrznej stronie do dziś można dostrzec strzelnice. Początkowo nazywano ją bramą Miednicką, gdyż leżała na trasie prowadzącej do Miednik. Cudowny obraz Matki Boskiej trafił na swoje miejsce w XVII wieku, kiedy to zbudowano drewnianą kapliczkę. Po pożarze wybudowano murowaną kaplicę, a dzisiejszy styl późnego klasycyzmu nadano w XIX wieku. Obraz nazywany Madonną Ostrobramską, czy też Madonną Wileńską namalowano w XVII wieku. Od ponad trzystu lat z obrazem wiązano wiele cudów. Czcili go zarówno katolicy jak i prawosławni. Obecnie Ostra Brama jest miejscem świętym, a jednocześnie sanktuarium Maryjnym. Swoje modlitwy zanosili tu chociażby Juliusz Słowacki, czy Adam Mickiewicz. Ten drugi wspomina zresztą o Matce Boskiej Ostrobramskiej w swojej epopei.

Kościół Świętej Teresy w Wilnie
Tuż obok Ostrej Bramy stoi Kościół Świętej Teresy, jedna z najwcześniejszych budowli barokowych na Litwie. Do skontruowania fasady zastosowano drogie materiały budowlane, szwedzki piaskowiec, marmur i granit. Ów kościół należał do klasztoru karmelitów bosych. Wnętrze kościoła pozostaje po dziś dzień w doskonałym stanie, a ołtarz główny uznawany jest za jeden z najpiękniejszych w kraju.

Wileńskie mury obronne
Kierując się w stronę bastei, muru obronnego stolicy, moją uwagę przykuwa fatalny stan murów starego miasta. Tak naprawdę miejscami to jedna wielka ruina nadająca się do jak najszybszej renowacji. Odpadające tynki, zawilgocone, pomalowane sprayami ściany rażą po oczach przybywających do stolicy turystów. Brak chęci, brak świadomości, a może po prostu brak środków finansowych na odrestaurowanie najbardziej zaniedbanych miejsc stolicy? Trudno powiedzieć. Jedno jest pewne. Wilno, jak się jeszcze później okaże, z pewnością nie jest perełką w nadbałtyckiej koronie stolic.
Wracając jednak myślą do samych murów obronnych, na ich budowę zezwolił Wielki Książę Litewski Aleksander. Była to reakcja na potencjalne zagrożenie ze strony wrogów zewnętrznych. Po ich wzmocnieniu na górze Bakszta wzniesiono budowlę fortyfikacyjną wraz z murem i fosą, składającą się z niskiej baszty i tunelu łącznikowego. Budowla została uszkodzona w czasie wojny z Wielkim Księstwem Moskiewskim w latach 1654 do 1667, a z czasem straciła na znaczeniu. Na początku XIX wieku miejsce przekształcono na śmietnisko, a mury zasypano. Dopiero pod koniec XX wieku dokonano konserwacji, a w 1989 roku założono tutaj muzeum.
Pogoda w stolicy Litwy wydaje się być coraz bardziej łaskawa. Chmury ustępują błękitowi nieba, a słońce podkreśla soczystą zieleń rosnącej dookoła trawy fantastycznie kontrastującej z czerwienią ceglanych murów.

Republika Zarzecza
Wracając wolnym krokiem w stronę hostelu, zatrzymujemy się, a w zasadzie przechodzimy, gdyż właśnie w tej części miasta mieszkamy w trakcie naszego pobytu w Wilnie, przez Republikę Zarzecza. Dzielnica porównywana często nie bez przyczyny do paryskiego Montmartre jest republiką artystów. Posiada swój hymn, konstytucję wypisaną w wielu językach na murze, prezydenta, premiera, ambasadorów, biskupa oraz patrona, Anioła Zarzecza. To jedna z najstarszych dzielnic Wilna, swoimi korzeniami sięgająca do XVI wieku. W dawnych czasach przedmieście zamieszkiwali przede wszystkim rzemieślnicy i biedota. W późniejszym okresie w sąsiedztwie Zarzecza znajdowały się tak zwane domy schadzek. W czasach sowieckich dzielnica ze swoim marginesem społecznym uchodziła za jedną z najbardziej niebezpiecznych w mieście. W 1990 roku Zarzecze zaczęli osiedlać artyści. Obecnie jest to prestiżowa i jedna z najdroższych dzielnic Wilna. Ma tu miejsce wiele wydarzeń jak chociażby koncerty, festiwale mody, wystawy, wieczory poetyckie oraz wiele innych.

Jak można się domyślić z samej nazwy, republika znajduje się za rzeką, a tytułową rzeką jest Wilenka. Symbolem dzielnicy jest Panna z Zarzecza, a autorem ów rzeźby jest Roman Vilciauskas. Ponadto w 2002 roku na głównym placu odsłonięto rzeźbę anioła innego artysty, Romana Vilciauskasa.

Przechadzając się po Republice moją uwagę przykuwają pomalowane sprayami ściany, porozwieszane na budynkach flagi, stare fortepiany i pianina rozstawione w różnych miejscach przy brzegu rzeki, koń na biegunach, rozwieszone na lince pranie, czy w końcu wyeksponowana na ścianie konstytucja republiki. To co dla Blondynki jest jednym wielkim kiczem, chaosem, czy też kolokwialnie mówiąc śmietniskiem, dla mnie wydaje się być swoistą ciekawostką. To coś na wzór jakby mikropaństwa powstałego w mieście. Taki Watykan w Rzymie, z tym że Stolica Apostolska ma rzeczywiście status państwa, a Zarzecze przez żaden kraj uznane nie zostało. Będąc w Wilnie z pewnością warto tutaj zajrzeć, gdyż jest to dość charakterystyczne miejsce na mapie współczesnej Europy, a na pewno na mapie dzisiejszej Litwy.




Po popołudniowym odpoczynku w hostelu wychodzimy ponownie na uliczki Wilna, by skosztować rarytasów wileńskiej kuchni. Błądząc to tu to tam, w końcu decydujemy się wejść do tłocznego lokalu, gdzie dostajemy stolik w piwnicy. Torto Dvaras wydaje się być niezwykle ciekawie zaaranżowany, a miejsca w podpiwniczeniu mają całkiem intymną atmosferę. Oczywiście nie można przyjechać na Litwę i nie spróbować słynnych na cały świat cepelinów. Niestety nie tym razem, a na pewno nie dziś. Niewzruszona kelnerka informuje nas, że niestety cepelinów w dzisiejszym rozdaniu już nie otrzymamy. Skończyły się. Nie pozostaje nam nic innego jak spontanicznie poszukać opcji zastępczej. Ja decyduję się na Varškės virtinukai, czuli coś na wzór klusek podawanych z kwaśną śmietaną. Blondynka natomiast stawia na bulviniai blynai su grybų padažu, czyli smażone placki ziemniaczane z sosem grzybowym. Po skromnej uczcie kulinarnej udajemy się jeszcze do Šnekutisa, jednego z Zarzeczańskich pubów specjalizujących się w serwowaniu różnego rodzaju piw. Będąc na Litwie trudno, abyśmy próbowali innych browarów niż lokalne. Tak, w dość sielankowej atmosferze kończy się nasz pierwszy dzień w litewskiej stolicy.


Kościół Świętej Anny w Wilnie
Kolejny dzień rozpoczynamy wizytą w Kościele Świętej Anny, kolejnego monumentu, który możemy zaliczyć do największych atrakcji Wilna. Tym samym nadrabiamy wczorajsze zaległości. Budowla sakralna uchodzi za arcydzieło epoki późnego gotyku. Na Litwie krąży legenda, że Napoleon Bonaparte był tak zachwycony ów kościołem, że zamierzał go przenieść do Paryża na dłoni. Rzeczywistość wyglądała jednak zgoła inaczej, a kościół został przekazany kawalerii francuskiej. Zbudowano go z 33 gatunków cegieł. To kościół jednonawowy, a w ołtarzu głównym można dostrzec obraz świętej Anny Samotrzeć. Pierwsza informacja o kościele pochodzi z 1501 roku. Fundatorem pierwszego obiektu był Aleksander Jagiellończyk. Niestety nie ma pewności co do autorstwa kościoła. Wymienia się dwa nazwiska Benedykta Rejta i Michała Enkingiera. Jednakże według jednej z panujących tutaj legend budowę rozpoczął sławny Wojciech z Mińska. Świątynie wybudowano na wilgotnym gruncie, osadzono ją na drewnianych palach i workach z piaskiem. Przez pewien czas w XVI wieku kościół znajdował się pod panowaniem protestantów, by w następstwie wpaść w ręce bernardynów. Kościół był wielokrotnie dotknięty przez pożary. Odbudowywany za sprawą Zygmunta Augusta, potem Jana Krzysztofa Glaubitza. W 1812 roku pełnił funkcję stajni dla koni. W 1872 roku dobudowano dzwonnicę, a cegłę przemalowano na czerwono. Dziś kościół, obok Ostrej Bramy, uchodzi za jeden z najważniejszych symboli Wilna.

Ulica Literacka w Wilnie
W poszukiwaniu polskich śladów na Litwie udajemy się na zaułek literacki, jedną z najbardziej urokliwych uliczek Starego Miasta, przy której mieszkał nie kto inny jak sam Adam Mickiewicz, nasz wieszcz narodowy. Swoją nazwę ulica zyskała na cześć znajdujących się tu licznych księgarni na przełomie wieku XIX i XX. Od roku 2008 na ulicy upamiętniani są sławni literaci, tłumacze oraz inne osoby powiązane w jakikolwiek sposób z kulturą i literaturą litewską. Upamiętnienie następuje poprzez wmurowanie różnych dzieł artystów.
Sam dom w którym mieszkał nasz poeta nie robi jakiegoś szczególnego wrażenia. Ot dom jak każdy inny z tablicą w języku polskim upamiętniającą ów fakt.

Ogród Bernardyński w Wilnie
Nic nie cieszy oka i nie pozwala tak odpocząć jak rozlokowane w mieście tereny zielone. Jednym z bardziej znanych ogrodów w Wilnie jest ogród Bernardyński. Położony na brzegu Wilenki jest najstarszym tego typu obiektem w Wilnie. W 1469 roku do Wilna na zaproszenie Kazimierza Jagiellończyka przybyli Bernardyni i to właśnie oni, jak sama nazwa wskazuje, założyli ów ogród. Przez kolejnych 400 lat nie był on dostępny dla ogółu społeczeństwa, gdyż znajdował się na byłych terenach ogrodu klasztornego. Co ciekawe zakonnicy dysponowali tam własnym browarem, wytwórnią miodu pitnego, jak i sadami czy też warzywniakami. Park wielokrotnie zmieniał nazwy. Nazywano go parkiem Serejkiszki, parkiem Łucjana Żeglikowskiego, czy też parkiem Młodzieży. W latach od 1870 do 1872 ogrody Botaniczny, Bernardyński i Katedralny połączono w jeden, a osiem lat później władze miasta zadecydowały o założeniu tu parku miejskiego. Obecnie park zajmuje 9 hektarów powierzchni. Znajdziemy tu korty tenisowe, alpinarium, rosarium, kawiarnie, fontanny, czy też place zabaw.
Pomnik Trzech Krzyży w Wilnie
Z ogrodu możemy udać się spacerem na górę z pomnikiem Trzech Krzyży. To kolejny obok Ostrej Bramy i Kościoła Świętej Anny jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli i jedna z największych atrakcji Wilna. Istnieją trzy hipotezy na temat powstania ów miejsca. Pierwsza z nich mówi o siedmiu zamordowanych franciszkanach, którym pamięci poświęcono krzyże. Czterech wrzucono do rzeki, a trzech pozostałych męczenników ukrzyżowano. Zgodnie z drugą teorią krzyże postawiono na wzgórzu z okazji przyjęcia przez Litwę chrztu, aby wyruszający do Wilna Krzyżacy widzieli symbole chrześcijaństwa. Ostatnia teoria głosi, że krzyże wzniesiono jako podziękowanie za ustąpienie zarazy.
Pierwsze trzy krzyże wzniesiono w latach pomiędzy 1613 a 1636. Kolejne trzy górowały nad Wilnem od 1710 do 1869 roku. W późniejszym okresie pod panowaniem Rosji nie pozwolono na odnowę krzyży. Po wkroczeniu do Wilna wojsk niemieckich sytuacja odwróciła się i wybudowano nowe krzyże. Nowe żelbetonowe krzyże wzniesiono w roku 1916, ale w 1950 władze sowieckie postanowiły je wysadzić w powietrze. Krzyże, które do dziś możemy podziwiać w stolicy Litwy powstały w 1989 roku.

Nad Wilnem ponownie zbierają się czarne chmury, wzmaga się wiatr, jest coraz chłodniej. Schodzimy czym prędzej z góry i kierujemy się w stronę Starego Miasta, by znowu zagubić się w uliczkach. Jest jeszcze relatywnie wcześnie, ale nie chcę wieczorem po raz kolejny obejść się smakiem i nie spróbować cepelinów. Udajemy się zatem do tego samego lokalu co wczoraj, by skosztować tutejszego specjału. Blondynka zamawia je w wersji z sosem cebulowym, a ja podane ze śmietaną i skwarkami. Wersja Blondynki jest zdecydowanie lepsza, nie ocieka tłuszczem. Dwie duże, lepiące się kule pozwalają nasycić się i ruszyć na dalszy obchód Wilna. W zasadzie nie za wiele zostało nam jeszcze do zobaczenia z tego co zobaczyć chcieliśmy. Udajemy się zatem na najsłynniejszy wileński cmentarz na Rossie. To kolejne miejsce, które trzeba zobaczyć w Wilnie.


Cmentarz na Rossie
Został założony w 1769 roku i jest obecnie jedną z najważniejszych nekropolii w kraju. Cmentarz jest bardzo rozległy, położony na pochyłym wzgórzu. Uroku dodają mu stare, rozłożyste drzewa i mieniąca się zielenią trawa. Sama nazwa pochodzi najprawdopodobniej od nazwiska właścicieli gruntów, Rosickich. Inna teoria mówi o pochodzeniu od pogańskiego święta Rossy. Wcześniej w tym samym miejscu znajdował się cmentarz jezuicki. W 1801 roku cmentarz zamiejski zalegalizowano. Założono go z inicjatywy burmistrza Bazyla Millera. W części północnej i zachodniej możemy dostrzec szczątki murowanego parkanu wzniesionego przez misjonarzy w 1820 roku. W latach 1841 do 1850 wybudowano tu kaplicę pomiędzy dwoma kolumbariami, w których chowano najzamożniejszych i zasłużonych dla miasta. Kolumbaria zniszczono w XX wieku. Następnie obok kaplicy stanęła drewniana, a potem murowana dzwonnica.

Cmentarz składa się z 4 części – Starej i Nowej Rossy, jak i Cmentarza Wojskowego oraz Mauzoleum Matki i Serca Syna. Na samym początku grzebano tu ciała skromnych ludzi, jednakże przez dwieście kolejnych lat zebrał się tu cały przekrój społeczeństwa od przedstawicieli różnych zawodów, poprzez działaczy politycznych, malarzy, kompozytorów, czy też uczonych. Na Rossie pochowano serce Józefa Piłsudskiego. Ponadto można tu dziś naliczyć około 26 tysięcy nagrobków porozrzucanych na powierzchni 10,8 hektara. Cmentarz zamknięto dla pochówków w 1965 roku. Od tej zasady obowiązuje wyjątek dla grobów rodzinnych.


Co ciekawe spacerując po Rossie słyszę w zasadzie tylko i wyłącznie język polski, czy to odwiedzających, czy też wycieczek tłumnie szturmujących ów miejsce. Słońce coraz mocniej świeci, a to już tak naprawdę ostatnie miejsce na mojej liście w Wilnie. Nie jest jeszcze późno. Powolnym krokiem wracam do hostelu, biorę kluczyki od auta, wsiadam za kierownicę i ruszam w kierunku położonych niedaleko Trok.
Z krótką wizytą w Trokach
Przejazd do oddalonych o niecałe trzydzieści kilometrów od stolicy miejscowości zajmuje nam nieco ponad pół godzin. Niewielkie, trochę ponad siedmiotysięczne miasto swoim urokliwym położeniem w otoczeniu jezior sprawia, że można byłoby się tutaj zatrzymać na dłużej. Trockie okolice uważane są przez Litwinów za najbardziej obfite w jeziora w całym kraju. W 1991 roku założono tutaj Narodowy Park Historyczny celem ochrony zespołów historycznych, archeologicznych, etnokulturowych i hydrograficznych. Co ciekawe jest to jedyny tego typu park historyczny na Litwie.

Według legend Troki powstały z inicjatywy wielkiego księcia litewskiego Giedymina w pierwszej połowie XIV wieku. Pierwsze wzmianki o miejscowości można znaleźć w kronice krzyżackiej Wiganda z Marburga z 1337 roku. W drugiej połowie XIV wieku w Trokach wybudowano murowany zamek. W latach 1345 do 1382 mieszkał tu syn Giedymina, książę trocki i żmudzki Kiejstut. W 1350 roku w Trokach na świat przyszedł najbardziej znany władca litewski Witold.

W XIII i XIV wieku Litwini prowadzili sporo wojen, a za najgroźniejszego wroga uważano zakon teutoński. Zamek w Trokach pamięta te czasy i walki z krzyżakami. W 1391 roku zamek zburzono i nigdy więcej nie odbudowano. Zamek w Starych Trokach stracił całkowicie na znaczeniu po wzniesieniu nowej budowli w obecnych Trokach.
Pierwsze wzmianki o Nowych Trokach pochodzą z krzyżackich opisów dróg z 1377 roku. Troki rozrosły się w drugiej połowie XIV wieku. Wtedy to na półwyspie wzniesiono murowany zamek i utworzono system obronny składający się z zamków w Starych Trokach, Strewie i Brażoli. Od początku XIV wieku miasto posiadało samorząd. Osiedlali się tu kupcy niemieccy i angielscy.
W XIV i XV wieku Troki spełniały ważną rolę w walkach z krzyżakami, a w latach od 1392 do 1492 były rezydencją wielkiego księcia. Troki i okolice zamieszkiwane były przez Litwinów, Rusinów, Polaków, ale także Tatarów i Karaim pełniących straż przy zamku wielkiego księcia.

Dzisiejsze Troki zajmują łączną powierzchnię 1152 hektarów.
Obchodzimy dookoła stojący zamek. Niebo ponownie zaciąga się chmurami, zaczyna padać deszcz. Powoli wracamy w kierunku samochodu. Największe wrażenie robią na mnie kolorowe, drewniane domki ciągnące się wzdłuż ulicy dojazdowej do najbardziej obleganego punktu miasta. Gdyby zatrzymać się tu na dłużej, co z pewnością uczyniłbym mając więcej czasu, można by każdego wieczoru kosztować specjałów lokalnej kuchni w przepięknie położonych restauracjach wzdłuż jednego z jezior. Cóż, może następnym razem.


Pożegnanie z Wilnem
Na ten moment pozostaje nam wracać do Wilna, gdzie udajemy się jeszcze na tak zwaną Open Kitchen Vilnius. Targ usytuowany został po południowej stronie Wilejki, tuż przy brzegu Republiki Zarzecza. Tutaj jednak można bardziej skosztować kuchni międzynarodowej, a żeby być bardziej precyzyjnym po prostu Fast foodów w postaci burgerów i tym podobnych. Targ odbywa się zawsze w weekendy w miesiącach letnich. Bardzo ciekawe miejsce dla młodych ludzi chcących spędzić wolny czas w miłej atmosferze.
To już nasze ostatnie chwile w Wilnie i ostatnia noc. Nie będziemy jednak tęsknić, gdyż mimo wszelkich zachwytów na temat ów miejsca, stolica Litwy nie powaliła nas na kolana. Potrafię jednak w pełni zrozumieć uwielbienie starszych ludzi do Wilna. Sentyment odgrywa tu z pewnością bardzo kluczową rolę. Na naszej trasie jeszcze jednak wiele atrakcji. Kolejnego dnia ruszamy dalej, nie tylko do nowego miasta, ale też do nowego kraju.