Jestem Laurent. Mam 25 lat. Mieszkam w wiosce. W Nungwi. Codziennie rano idę do pracy plażą pieszo i tak samo wracam do domu. Pracę w barze zaczynam każdego dnia o 9 i jestem tu do 17. Co prawda jestem muzułmaninem, ale nie mam z tym problemu, by obsługiwać i sprzedawać alkohol. Rzadko bo rzadko, ale zdarzy mi się, że sam też coś wypiję. Mało kto z Zanzibaru chce tu pracować. Religia na to nie pozwala. Dlatego większość pracowników pochodzi z kontynentu, a rodowici mieszkańcy Zanzibaru, jeśli podejmują się już jakichkolwiek prac w resortach, są to raczej zajęcia związane z ogrodnictwem, czy też sprzątaniem, albo pracami naprawczymi.

Wy wyglądacie na starszych ode mnie (śmiech). Jesteście z Polski. W tym roku nie mieliśmy zbyt wielu turystów z waszego kraju. W zeszłym roku sytuacja wyglądała inaczej. Było ich więcej. Nie specjalnie przepadam za turystami z Polski czy Rosji. Jedyne co potrafią to wydrzeć się vodka! Whisky! Jednak najwięcej turystów mamy z Włoch i Niemiec. Potem długo, długo nic i reszta krajów reprezentowana jest przez dużo mniejsze ilości gości. Włochów jest tak dużo, że ich biura turystyczne zatrudniają pracowników na stałe rezydujących w hotelu. Mają swoich animatorów, którzy tłumaczą wszystko co się tutaj dzieje na język włoski, fotografów, a nawet kucharzy! Niewykluczone, że będąc w restauracji widzieliście już jednego z nich. Dużo przylatujących tu ludzi wybiera się tuż po ślubie, na miesiąc miodowy. Zresztą nietrudno zauważyć jak wielu turystów jest jeszcze młodych.

W hotelu pracuję sześć dni w tygodniu. Jeden dzień mam wolny, ale nie zawsze jest to piątek. Zazwyczaj wtorek, ale wszystko zależy od ułożenia planu. W tak zwanym niskim sezonie nie ma pracy. Za mało gości. W okresie pór deszczowych po prostu niewiele się dzieje. Choć klimat w ostatnich latach się tak bardzo zmienił, że nawet w porach deszczowych zdarza się, że deszcz przez kilka dni nie pada. Za dni wolne nikt nam nie płaci, także każdy musi sobie znaleźć na ten czas inne zajęcie.

Osobiście jestem zdania, iż dobrze, że biali przyjeżdżają na Zanzibar. Przybywacie tu, zostawiacie pieniądze, a my, tubylcy przynajmniej mamy pracę. Mamy z czego żyć. A o pracę nie jest przecież łatwo. Można ją zdobyć albo w branży turystycznej jako pracownik hotelowy, przy organizacji wycieczek, albo po prostu pracować na farmach z przyprawami. Gdybyście nie przyjeżdżali bezrobocie byłoby dużo większe niż jest teraz. Także przyjeżdżajcie jak najczęściej.

Na białych w Afryce mówimy muzungu. Ale nie tylko na przybyszy z Europy. Również Amerykanie z północy, Ci z południa, ale też Azjaci, czy Arabowie. Wszyscy, którzy nie są czarni, są po prostu muzungu. W przeważającej większości ludzie w Afryce nie mają rozeznania w kwestiach geograficznych Europy. Mało kto rozróżnia jakie są kraje na Waszym kontynencie. Dla nas jest po prostu Europa. Biały. Nie zastanawiamy się jaki kraj gdzie leży, jakie w ogóle są kraje na kontynencie europejskim.