Stosunek do gaijin

Jadąc przepełnionym pociągiem z Kioto do Osaki, wracam myślami do czasu spędzonego z Yutą, do jakże cennych opowieści o jego ojczyźnie i jej mieszkańcach. Nasz gospodarz mawiał, iż Japończycy charakteryzują się tolerancją w stosunku do innych narodów, ale przecież nie od dziś wiadomo, że już w latach osiemdziesiątych okazywali mocną niechęć w stosunku do gaijin, czyli obcokrajowców. W dużej mierze problem zakorzeniony jest w historii kraju, który odizolowany, położony na wyspach, nigdy nie musiał z nikim konkurować. Dopiero w połowie XIX wieku Japonia zmuszona była podjąć stosunki międzynarodowe. Teoria wyjątkowości została im zaszczepiona jednak dużo wcześniej, już w tysiąc pięćset czterdziestym dziewiątym roku, kiedy to jeden z przybyłych jezuitów stwierdził, iż nic nie może równać się z japońską doskonałością. Ponadto zgodnie z panującą tu legendą, cesarze japońscy pochodzą od bogini Słońca Amaterasu. Przez lata mit o inności i wielkości tubylców urósł do takich rozmiarów, że Japończycy sami zaczęli go wykorzystywać. Literaci pisali książki o teorii japońskości, rozwodząc się nad ich doskonałością. Według jednej z takowych teorii mózg japoński rozwija się dużo szybciej, niż u ludzi innych narodowości, gdyż język japoński składa się z większej ilości samogłosek, co pozytywnie wpływa na jego ukształtowanie. Japończycy żyją także w przekonaniu, że jako jedyny naród potrafią żyć w harmonii z naturą. Według twierdzeń premier Nakasone, Japończycy są doskonali, gdyż nigdy nie zostali skażeni żadną inną domieszką. Oczywiście jednorodność jest mitem, co można bardzo szybko zweryfikować, przechadzając się po ulicach wielkich miast. Kuriozalnym natomiast wydaje się fakt, iż dla Japończyka ideałem piękności jest mieszkaniem Zachodu.

Stosunek do Koreańczyków

Yuta tak bardzo podkreślał niechęć Koreańczyków do obywateli jego kraju. Jednakże trzeba by się zastanowić skąd ów uczucie się bierze? Otóż Japończycy wiele zawdzięczają Koreańczykom. To oni przynieśli na wyspy buddyzm, pomagając zbudować świątynie. Lekarze nauczyli japońskich kolegów po fachu chińskiej medycyny, rzemieślnicy przyswoili nowe metody wyrabiania ceramiki, a koreańscy wychowawcy uczyli japońskich książąt. Japończycy nigdy nie spłacili swoistego długu kulturowego Koreańczykom, a podczas inwazji na początku XX wieku próbowali zniszczyć wszystko, co miało w sobie pierwiastek koreański. Zmuszali do zmian nazwisk na japońskie, do składania przysięgi Hirohito i na każdym kroku podkreślali, że oba państwa stanowią jedność. W czterdziestym piątym roku, gdy japońska okupacja dobiegła końca, Koreańczykom nie pozostało nic, czym mogliby się szczycić. Trudno zatem dziwić się ów niechęci w stosunku do mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni.

Jednolitość kulturowo-społeczna

Inną kwestią poruszaną przez Yutę była homogenizacja kulturowo-społeczna. I tu trudno nie zgodzić się z naszym rozmówcą. Japończycy są jednolici, jak maszyny schodzące z fabrycznej taśmy produkowane seryjnie. Obowiązek szkolny trwa dziewięć lat, a instytucja przez ten czas doskonale potrafi zaszczepić w młodym adepcie dyscyplinę, posłuszeństwo i okazywanie szacunku. Minusem ów systemu jest produkcja jednostek pozbawionych jakiekolwiek kreatywności i samodzielności. Obowiązkowe uniformy, konieczność przestrzegania surowych regulaminów, czy wymierzanie kar za nieposłuszeństwo budzi pewne skojarzenia z systemem totalitarnym. Kształtowanie postawy konformistycznej rozpoczyna się już na najniższym szczeblu edukacji. Dzieci nie mają kompletnie czasu na rozrywki, ani na uprawianie sportu, gdyż ciągle zaganiane są do nauki. Tak naprawdę to państwo decyduje co ma myśleć i jaki ma być wzorcowy obywatel. Frustracje i stres są powodem rosnącego problemu przemocy. Powszechnym zjawiskiem w szkołach jest tak zwane ijime, czyli wyszukiwanie i torturowanie słabszej jednostki. To z kolei implikuje wiele samobójstw. Trudno wyobrazić sobie jednak jakiekolwiek zmiany w systemie nauczania i kolokwialnie mówiąc produkcji kolejnych jednostek podporządkowanych systemowi. Masowa produkcja jest jednak częścią japońskiej tradycji i sięga swoimi korzeniami do połowy XIX wieku. Wprowadzony w tysiąc osiemset sześćdziesiątym ósmym roku nowy system szkolnictwa miał uchronić przed hipotetyczną kolonizacją. I uchronił. Chwilowa powojenna reforma edukacji wprowadzona przez Amerykanów nie trwała jednak długo, gdyż Japończycy bardzo szybko przywrócili dawny porządek, produkując dalej istoty całkowicie podporządkowane systemowi.

Trzęsienia ziemi

Japonia, leżąc na styku dwóch płyt tektonicznych, należy do grupy krajów najbardziej zagrożonych wybuchami wulkanów. Na wyspach znajduje się ich sto czterdzieści cztery, nie licząc tych nieznanych znajdujących się na dnie morskim, z czego siedemdziesiąt osiem jest czynnych. W całym kraju odnotowuje się ponad tysiąc wstrząsów rocznie. Obawy Yuty co do zasadności decyzji o przyznaniu kolejnych Igrzysk Olimpijskich stolicy Kraju Kwitnącej wiśni nie są wyssane z palca, gdyż Tokio jest nawiedzane średnio co sześćdziesiąt lat przez ogromne trzęsienie ziemi. Teorię tą potwierdzają uczeni, jak i cała literatura. W niektórych proroczych publikacjach można natrafić na wzmiankę, iż ów trzęsienie rozpocznie się od erupcji Fudżi. Naukowcy najbardziej obawiają się jednak irracjonalnych zachowań ludzi w przypadku wystąpienia pierwszych wstrząsów, co jest głównym powodem zwiększenia ilości hipotetycznych ofiar. Taka sytuacja miała miejsce podczas trzęsienia w tysiąc dziewięćset dwudziestym trzecim roku, kiedy to mieszkańcy, nie wyłączając ognia doprowadzili do spłonięcia stu czterdziestu tysięcy osób. Jeśli jednak naukowcy są świadomi zbliżającego się niebezpieczeństwa i odpowiednio poinstruują obywateli, Japończycy wykonują posłusznie wszelkie rozkazy dotyczące ewakuacji. Dziś wszystkie wysokie budynki mają już zabezpieczenia przeciw trzęsieniu, a pod budynkami użyteczności publicznej znajdują się magazyny z prowiantem.