Jadąc z Hiroszimy do Kioto, postanawiam zatrzymać się w Himeji, mieście słynącym w zasadzie tylko i wyłącznie z zamku wpisanego na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO. Będący jedną z najstarszych budowli w kraju wraz z trzema innymi zamkami, posiada status Skarbu Narodowego Japonii. Trudno zatem byłoby pominąć ów miejsce na turystycznej trasie zwiedzania kraju.

Nie będę przybliżał historii zamku, gdyż takowe informacje można znaleźć w przeciągu kilku sekund, wpisując w wyszukiwarkę internetową nazwę miasta. Moją uwagę przykuwa natomiast coś zupełnie innego. Wchodzę na teren obiektu, kręcę się przez chwilę po głównym placu, podziwiam zbudowany na wzgórzu zamek wyróżniający się gipsowym białym tynkiem oraz charakterystycznymi dla japońskich budowli elementami drewna.

Zamek w Himeji

Moje kroki kieruję ku wejściu do wnętrza obiektu, gdzie napotykam długi sznur ludzi, czekających na swoją kolej przed drzwiami. Kilkanaście, może kilkadziesiąt minut później jestem już w środku, podążając na boso za tłumem, trzymając w prawym ręku worek foliowy z butami. Wychodzę z powrotem na zewnątrz. Jak to? Koniec zwiedzania? Przecież nic nie zobaczyłem. Mając w pamięci ociekające bogactwem i przepychem wnętrza Wersalu, wiedeńskiego Hofburgu, malborskiego Zamku Krzyżackiego, zupełnie inaczej wyobrażałem sobie to co zastałem w Himeji. Otóż puste drewniane pomieszczenia przypominające raczej stajnię z zagrodami dla koni.  Ignorancja? Niewiedza? Brak merytorycznego przygotowania z mojej strony? A może próba sprzedania jako atrakcji turystycznej możliwie wszystkiego, czym się w danym momencie dysponuje? Zastanawiam się po co ci wszyscy Japończycy bezmyślnie podążają w tym tłumie przed siebie, spoglądając na lewo i prawo, wyciągając automatycznie rękę do góry i pstrykając zdjęcia. Odpowiedź na to pytanie znajdę dopiero za kilka dni.

Kwitnące wiśnie przed zamkiem w Himeji

Na szczęście poza osławionym zamkiem, Himeji może poszczycić się jeszcze fantastycznymi ogrodami ulokowanymi tuż obok. To tam relaksujemy się przed podjęciem dalszej drogi.

Ogród w Himeji